Kryzys na granicy z Białorusią preludium do wojny na Ukrainie? „Łukaszenka cerberem Putina”

Kryzys na granicy z Białorusią preludium do wojny na Ukrainie? „Łukaszenka cerberem Putina”

Alaksandr Łukaszenka
Alaksandr Łukaszenka Źródło: Newspix.pl / ZUMA
Alaksandr Łukaszenka wspiera Władimira Putina w niczym nieuprawnionej agresji na Ukrainę, ale wciąż nie zdecydował, aby Białoruś dołączyła do wojny w wymiarze militarnym. – On nie liczy się ze społeczeństwem, ale obawia się tego, że podstawowy filar, na którym opiera władzę, czyli struktury siłowe, mogą się przeciwko niemu zbuntować – powiedziała „Wprost” Agnieszka Legucka. Ekspertka z PISM zwróciła również uwagę na „test”, jakim było sztuczne wywołanie kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej.

Magdalena Frindt, „Wprost”: Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę pojawiają się pytania, czy Białoruś dołączy do wojny. W pośredni, niemilitarny sposób, już dawno to zrobiła.

Prof. Agnieszka Legucka, ekspertka ds. Rosji w programie „Europa Wschodnia” w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych (PISM): Tak, Białoruś trzeba postrzegać jako państwo, które uczestniczy w . Stało się jednym z agresorów za sprawą działań podejmowanych przez Alaksandra Łukaszenkę.

W lutym, pod pretekstem wspólnych ćwiczeń wojskowych, Białoruś zaprosiła na swoje terytorium armię rosyjską, która następnie wyprowadziła ofensywę w kierunku Kijowa.

Białoruś dla Rosji stanowi zaplecze – i terytorialne, i infrastrukturalne, po prostu logistyczne. A to sprawia, że – jeszcze raz powtórzę – można ją uznać za agresora.

W grę wchodzi wiele działań „wspierających”, m.in. dostawy broni, pomoc w leczeniu rannych…

To oczywiście nie wszystko. Białoruś pełni również wyjątkowo smutną rolę. Często to właśnie przez tamtejszą pocztę Rosjanie szmuglują rzeczy, które żołnierze Władimira Putina kradną z ukraińskich domów. Co więcej, zdarza się, że na terytorium Białorusi są grzebane ciała rosyjskich wojskowych, bo Rosja nie przekazuje rodzinom zwłok poległych.