Przewodniczący rosyjskiej Dumy Wiaczesław Wołodin zagroził USA odebraniem Alaski, która nazwał „ziemią przodków Rosji”. W ten sposób odniósł się do planów konfiskaty rosyjskich majątków, które miałyby zostać wykorzystane na odbudowę Ukrainy po rosyjskiej inwazji. To ten sam polityk, który twierdził, że Radosław Sikorski powinien być zbadany przez psychiatrę.
Przewodniczący Dumy grozi USA i kpi z Bidena
– Przyzwoitość to nie słabość, zawsze mamy coś w odpowiedzi. Niech Ameryka zawsze pamięta, że jest tam część terytorium: Alaska. Kiedy zaczną próbować pozbyć się naszych zasobów za granicą, zanim to zrobią, (niech) pomyślą, że my też mamy coś do odebrania z powrotem – powiedział Wiaczesław Wołodin. Po tych słowach na sali rozległy się oklaski.
Następnie Wołodin stwierdził, że Rosja „nie ingeruje w sprawy wewnętrzne” USA, chociaż od dziesięcioleci jest o to oskarżana. W tym miejscu wskazał też, ze Rosja jest oskarżana o ingerencję w wybór prezydentów. – Nie szanują wyboru swoich obywateli. No cóż mogę powiedzieć? Jeden nie był dla nich dobry, teraz drugi spada z roweru. No, znowu my – kpił, odwołując się do upadku Joe Bidena na rowerze.
Zaapelował też do innego polityka z Jednej Rosji Nikołaja Charitonowa, by podczas roboczych wyjazdów do swojego okręgu wyborczego na dalekim wschodzie Rosji „pilnował Alaski” razem z wiceprzewodniczącą Dumy Iriną Jarową.
Zakup Alaski przez USA
Alaska została odsprzedana Stanom Zjednoczonym przez cara Aleksandra II. USA kupiły ziemię o powierzchni ok. 1,518 mln km2 za 7.2 mln dolarów (równowartość ok. 125 milionów dzisiejszych dolarów amerykańskich). Traktat w tej sprawie został podpisany w 1867 r.
Rosjanie, którzy kolonizowali Alaskę od kilkudziesięciu lat, uważali wówczas, że półwysep jest bezwartościowy. Liczba stałych osadników rosyjskich na Alasce nigdy nie przekroczyła 400. Po latach okazało się, że na Alasce znajdują się złoża gazu ziemnego, ropy naftowej, złota, platyny i uranu.