Boris Johnson ogłosił rezygnację po fali odejść z rządu i utracie zaufania wśród ministrów i swoich posłów.– Dziękuję za mandat zaufania. Jestem dumny z osiągnięć rządu. Teraz pora na nowego lidera Partii Konserwatywnej i nowego premiera – oświadczył. – Wiem, że będzie wiele osób, które odetchną z ulgą, kilka będzie zawiedzionych, ale dziś żegnam się z najlepszym stanowiskiem, najlepszą pracą na świecie. Stoję przed państwem dzisiaj pełen nadziei. Przede wszystkim chciałbym w tym miejscu podziękować za obdarzenie mnie zaufaniem, tym przywilejem – mówił premier, stojąc przed siedzibą premiera przy Downing Street 10.
Johnson sam sobie winien
Jednocześnie Johnson poinformował, że będzie pełnił dotychczasowe obowiązki do czasu wyboru jego następcy. – To rezygnacja z pozycji lidera Partii Konserwatywnej, a odroczona rezygnacja z pozycji premiera, bo na razie Boris Johnson pozostaje wciąż szefem rządu. Sytuacja wydaje się mieć jednak charakter dynamiczny. Z komentarzy polityków konserwatywnych wynika, że nie ma wielu zwolenników dłuższego pozostawania Johnsona na stanowisku premiera. Oczywiście sama procedura wyboru nowego lidera potrwa jakiś czas, to jest kwestia tygodni. Wczesną jesienią odbędzie się doroczna konwencja Partii Konserwatywnej i pewnie przy najlepszych wiatrach wtedy nowy lider partii może być już znany – komentuje w rozmowie z „Wprost” dr Małgorzata Kaczorowska, politolożka i ekspertka ds. Wielkiej Brytanii z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.