W czwartek Boris Johnson oświadczył, że ustępuje z funkcji lidera Partii Konserwatywnej i premiera. Jednocześnie poinformował, że będzie pełnił swoje obwiązki do czasu wyłonienia swojego następcy. – Wyraźnie widać, że wolą Partii Konserwatywnej jest, aby pojawił się nowy lider, a tym samym nowy premier – powiedział na konferencji.
W czasie swojego wystąpienia Johnson odniósł się też do trwającej wojny na Ukrainie. – Przez ostatnie miesiące jestem dumny z przewodniczenia Zachodowi w odpowiedzi na agresję Putina na Ukrainę – stwierdził. Zapewnił też obrońców Ukrainy, że mimo jego odejścia, nie zostaną oni porzucenie przez Brytyjczyków. – I pozwólcie, że teraz powiem narodowi Ukrainy, że wiem, że my w Wielkiej Brytanii będziemy nadal wspierać waszą walkę o wolność tak długo, jak to będzie potrzebne – oświadczył.
Propagandyści Kremla kpią z Borisa Johnsona
Na decyzję Johnsona zareagowali czołowi propagandyści Kremla. „On nas nie lubi, my też go nie lubimy” – powiedział rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, cytowany przez Reutersa. Wyraził też nadzieję, że „pewnego dnia do władzy w Wielkiej Brytanii dojdą osoby bardziej profesjonalne”.
Były prezydent premier, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew stwierdził we wpisie na Telegramie, że odejście Johnsona to „naturalna konsekwencja brytyjskiej arogancji i przeciętnej polityki”. „Najlepsi przyjaciele Ukrainy odchodzą. Czekamy na wieści z Niemiec, Polski i krajów bałtyckich” – napisał.
„Klaun odchodzi”
Rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Maria Zacharowa oświadczyła, że Johnson został uderzony przez „bumerang, który sam rzucił”. „Morał z tej sytuacji brzmi: 'Nie dąż do zniszczenia Rosji'” – skomentowała. Z kolei przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin stwierdził, że „klaun odchodzi”. O „niechlubnym końcu głupiego klauna, który odpowiada za śmierć dziesiątek tysięcy ludzi w bezsensownym konflikcie na Ukrainie” napisał też oligarcha Oleg Dieripaska.
Czytaj też:
Zdecydowany sprzeciw wobec Rosji nie wystarczył. Boris Johnson zaliczył spektakularne „tango down”