Eliza Olczyk, „Wprost”: Czy na podstawie pierwszych wyjazdów Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego oraz ich dotychczasowych wypowiedzi można ocenić, jak rozwinie się kampania wyborcza?
Rafał Chwedoruk: Tak, oczywiście. Już widać, że w wykonaniu partii rządzącej będzie to próba przeprowadzenia podwójnego plebiscytu. Pierwszego: czy lepiej, żeby rządziło PiS ze wszystkimi swoimi słabościami, czy lepiej dopuścić do powrotu Donalda Tuska z jego słabościami. A drugi plebiscyt dotyczyć ma kwestii szeroko pojętego bezpieczeństwa, gdzie rządząca partia będzie próbowała przedstawić się jako gwarant w kwestiach bezpieczeństwa w aspekcie obronności i polityki zagranicznej i w kwestiach społeczno-ekonomicznych.
Polityka społeczno-ekonomiczna była ostatnio domeną PiS.
Rzeczywiście stabilność w wymiarze społeczno-ekonomicznym była najmocniejszym atutem PiS. Jednakże widmo kryzysu gospodarczego tworzy nową sytuację. Dlatego PO po raz pierwszy próbuje wejść na pole, zdawałoby się, zarezerwowane dla PiS, chce powrócić do stylu kampanii z 2007 roku, kiedy przedstawiała się jako partia twardo stąpająca po ziemi i żyjąca życiem codziennym obywateli. Robi to nie tyle w nadziei, że wyborcy PiS dokonają gwałtownej migracji, przechodząc w szeregi elektoratu PO, ale liczy, że chociaż niewielki odsetek wyborców PiS zniechęci się do tej partii pod wpływem narastających problemów i np. nie pójdzie głosować.
A odpływ nawet niewielkiej grupy elektoratu od rządzącej partii spowoduje gwałtowną zmianę sondażową i doprowadzi do sytuacji, że opozycja, niezależnie od formuły w jakiej wystartuje w wyborach, będzie w przyszłym Sejmie miała więcej mandatów niż PiS.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.