O internetowej działalności Andrzeja Dudy możemy dyskutować długo, ale większość raczej zgodzi się, że zapada ona w pamięć. Nocne tweetowanie, gratulowanie „piątki” z kartkówki, zdjęcie z palcem na ćwierć ekranu, „memiczne” fotografie z wieców wyborczych, udział w Hot16Challenge 2 i „nocny cień mgły” to tylko kilka przykładów, które możemy podać od ręki. Czasem prezydenta w mediach społecznościowych jest za dużo, czasem – w ważnych momentach – wycofuje się i pisze wyłącznie o sporcie. Ostatecznie jednak wciąż cieszy się sporym zaufaniem i poparciem w sondażach, co bez zdobycia sympatii wyborców byłoby pewnie dużo trudniejsze.
W czwartek 7 lipca Andrzej Duda wizytował Przesmyk Suwalski, gdzie spotkał się z żołnierzami oraz prezydentem Litwy Gitanasem Nausėdem. Choć całe spotkanie było dosyć istotne, uwagę mediów przykuł także mniej ważny wpis prezydenta na Instagramie. Polityk zaobserwował krowę na łące, którą postanowił uwiecznić i pokazać internautom. „Na Litwie, tuż przy granicy z Polską, czyli w »Przesmyku Suwalskim«, wciąż można zobaczyć taki sielski widok, który u nas jest już dziś rzadkością (niestety…). Trochę tego żal” – napisał.
Zdjęcie momentalnie zaczęli komentować inni użytkownicy Instagrama, którzy nie chcieli zgodzić się z Dudą. Wielu pisał, że w ich okolicach wciąż jeszcze można natrafić na podobne widoki, czasami nawet codziennie. Podkreślali, że istnieje jeszcze świat poza Warszawą i krowy pasące się na łąkach. Czy jednak można najnowszy wpis prezydenta nazwać wpadką? Są też tacy, którzy zgadzają się z prezydentem, ponieważ poruszają się na co dzień z dala od mniejszych dróg lub w swoich okolicach po prostu nie widują krów. Wydaje się, że jak zwykle kwestia prezydenckich wpisów pozostanie nierozstrzygnięta.
Czytaj też:
Prezydent Duda musiał uspokoić dziennikarza TVP Info. „Delikatnie przypominam”