"Byłaby to zmiana (prywatyzacja służby zdrowia - PAP) tak rewolucyjna, że moim zdaniem należałoby się zastanowić nad poddaniem tego typu zmiany pod referendum, bo być może wymagałoby to także zmiany konstytucji" - powiedział Dorn podczas konferencji prasowej w Sejmie.
W sobotę, powołując się na postulaty Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, Dorn stwierdził, że lekarzom z tego środowiska "nie chodzi o pieniądze, a o wymuszenie komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia". Już wówczas nie wykluczył zapytania Polaków w referendum, "czy życzą sobie, aby sprywatyzować służbę zdrowia przez pewne środowisko - właśnie środowisko pana Bukiela; by lekarze byli tak jak prywatni przedsiębiorcy, nastawieni na zysk".
"To nie jest poważna propozycja, tylko próba skompromitowania środowiska lekarskiego" - tak propozycję marszałka Sejmu ocenił szef OZZL Krzysztof Bukiel.
W poniedziałek Dorn powtórzył, że "istotą akcji lekarzy jest dążenie do przekształcenia szpitali, być może także przychodni specjalistycznych, w spółki prawa handlowego, których organy będą mogły decydować o prywatyzacji". "Czyli poddanie relacji lekarz- pacjent wymogom gry rynkowej. Bo o to tu naprawdę chodzi" - dodał.
Pytany o komentarz Bukiela, marszałek stwierdził, że jeśli "ktoś czuje się dotknięty - prawda boli".
Dorn podkreślił jednocześnie, że na jego biurko nie trafił jeszcze list pacjentów dra Mirosława G., w którym zaprotestowali oni przeciwko kryptonimowi "Mengele", nadanemu przez CBA jednemu z wątków sprawy. W liście pacjenci wyrażają także "oburzenie społeczne" wobec sposobu traktowania dr G.
Trwa śledztwo CBA w sprawie Mirosława G., b. ordynatora oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie, który został zatrzymany 12 lutego przez funkcjonariuszy Biura i jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych.
ab, pap