Od kilku miesięcy przez stolicę Sri Lanki przechodzą demonstracje, a ich uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Gotabaya Rajapaksa. Protestujący oskarżają polityka o to, że nieudolny sposób zarządzania doprowadził do dotkliwego kryzysu. Przypomnijmy – w kwietniu Sri Lanka wyczerpała swoje rezerwy walutowe i ogłosiła, że nie jest w stanie spłacać zagranicznych długów. Władze państwa rozpoczęły negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym o pakiecie ratunkowym.
Gospodarka kraju mocno ucierpiała na skutek pandemii, rosnących kosztów energii i obniżek podatków. Brak zapasów w obcej walucie i szybko rosnąca inflacja doprowadziły do znacznego wzrostu cen paliwa, leków i produktów pierwszej potrzeby, co odczuwa społeczeństwo.
Przewrót na Sri Lance? Prezydent miał uciec z rezydencji
W sobotę 9 lipca grupa protestujących, w skład której wchodzili działacze na rzecz praw obywatelskich, przywódcy religijni oraz artyści, zgromadziła się w okolicach rezydencji prezydenta Sri Lanki w Kolombo. Jak poinformował Bloomberg, demonstranci mieli naruszyć barykady bezpieczeństwa i wejść na teren posiadłości zamieszkiwanej przez Gotabaya Rajapaksa. Prezydent Sri Lanki miał opuścić swoją posiadłość i zostać odeskortowany w „bezpieczne miejsce”.
Trzeba podkreślić, że na ten moment są to jedynie doniesienia medialne. Nie zostały potwierdzone przez oficjalne służby prasowe. Bloomberg zwrócił się z prośbą o komentarz do sekretarza prezydenta. Dotychczas dziennikarze nie otrzymali odpowiedzi.
Czytaj też:
Były premier Japonii zmarł po zamachu. Co wiemy o mężczyźnie, który postrzelił Shinzo Abe?