W nocy z soboty na niedzielę nieznani sprawcy weszli do baru Orlando East w jednej z biedniejszych dzielnic miasta Soweto w RPA i otworzyli ogień do gości. 15 osób zginęło, a dziewięć zostało rannych. Ofiarami ataku byli młodzi ludzie, w wieku od 19 do 35 lat. Nie wiadomo, dlaczego sprawcy zaczęli do nich strzelać.
26-letni kelner, który ukrył się za lodówką, widział, że niektórzy zostali postrzeleni w głowę. – Wszędzie była krew – przekazał.
Policja poinformowała, że kilka godzin wcześniej, także w sobotę wieczorem, doszło do innej strzelaniny w barze w Pietermaritzburgu, około 500 kilometrów na południowy wschód od Soweto. Zginęły w niej cztery osoby, rannych zostało osiem. Rzecznik policji w prowincji KwaZulu-Natal, która obejmuje Pietermaritzburg powiedział, że zdarzenia prawdopodobnie nie są ze sobą związane.
– Jako naród nie możemy pozwolić, aby brutalni przestępcy terroryzowali nas w ten sposób, niezależnie od tego, gdzie takie incydenty mogą mieć miejsce – powiedział prezydent RPA Cyril Ramaphosa, który złożył kondolencje bliskim ofiar obu tragedii.
Czytaj też:
Erytrea wspiera Rosję, Kenia boi się głodu. Afrykańskie oblicza wojny na Ukrainie