„Dziś odeszła Anna Jakubowska »Paulinka«. Sanitariuszka batalionu »Zośka». Osoba wspaniała i wyjątkowa. Cześć jej pamięci” – napisał na Twiiterze Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego.
Anna Jakubowska w okresie II wojny światowej była sanitariuszką i łączniczką, uczestniczyła w powstaniu warszawskim w batalionie „Zośka”. Brała udział w walkach na Woli, Starym Mieście i na Czerniakowie. Została odznaczona Krzyżem Walecznych. W 1949 została aresztowana i skazana na osiem lat więzienia. Została wypuszczona po pięciu latach, w 1954 roku. W 2018 roku otrzymała tytuł Honorowej Obywatelki Warszawy.
– Najlepiej wspominam pierwsze dni (powstania – red.), dlatego że to był entuzjazm, którego nie da się ani opowiedzieć, ani opisać. To poczucie, że myśmy na to czekali pięć lat i że to się spełniło, że jesteśmy wszyscy razem, że cała Warszawa nas popiera i że to się na pewno dobrze skończy, to pełne braterstwo, ta solidarność, to że sanitariuszki nie zostawiły nigdy rannego, pomagały jak mogły – opowiadała „Paulinka” w wywiadzie dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.
Zadośćuczynienie dla „Paulinki” i apelacja
Kontrowersje wzbudziła apelacja od odszkodowania dla uczestniczki powstania i ofiary represji stalinowskich. 13 grudnia 2021 roku w Sądzie Okręgowym w Warszawie „Paulince” przyznano 9 mln złotych zadośćuczynienia za 5 lat więzienia w ciężkich warunkach. Kobieta była bita, poniżana i torturowana oraz nie miała kontaktu z kilkuletnim synem, a jej małżeństwo rozpadło się. Apelacje w jej sprawie wniosły prokuratura oraz Skarbu Państwa, domagając się trzykrotnego obniżenia tej kwoty.
O „bezprawiu” w stosunku do Jakubowskiej mówiła inna uczestniczka powstania, Wanda Traczyk-Stawska. Bohaterka podkreślała, że „Paulinka” otrzymała rozkaz, po którym musiała zostawić na Starym Mieście ciężko ranną siostrę. Przypomniała, że Jakubowska ma niepełnosprawnego syna i martwi się o to, kto się nim zajmie po jej śmierci. – Nie po to sięgała po prawo do odszkodowania, żeby mieć dla siebie lepsze życie, tylko żeby zabezpieczyć swojego dorosłego syna, który jest niepełnosprawny między innymi przez to, że przeżyła pięć lat w najstraszniejszym więzieniu w PRL – tłumaczyła.