Zakaz kandydowania do Sejmu i Senatu osób skazanych z oskarżenia publicznego prawomocnym wyrokiem sądu ma znaleźć się w aneksie do umowy koalicyjnej z Samoobroną i LPR.
W środę rano w Radiu Zet Lepper poparł ten pomysł zastrzegając, że musi to dotyczyć osób skazanych z oskarżenia publicznego i za popełnienie przestępstw umyślnych.
Klub PiS będzie dyskutował o tym pomyśle prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Wcześniej zapewne sprawą zajmie się komitet politycznych partii.
Zdaniem Kurskiego, zakaz kandydowania do Sejmu nie powinien obejmować osób, które zostały skazane za czyny o charakterze politycznym, czy też za swoje wypowiedzi o takim charakterze. W opinii posła, absolutnie nie można pozbawić biernego prawa wyborczego osoby, która nawet ocierając się o występek, działała w imię wyższej idei - chcąc zwrócić uwagę społeczeństwa na jakiś problem.
Dlatego jego zdaniem, zakaz nie powinien dotknąć np. Andrzeja Leppera, który mimo że złamał prawo wysypując zboże na tory, w ten sposób demonstrował by zwrócić uwagę społeczną na pewien problem.
W opinii Kurskiego, zakaz kandydowania powinien dotknąć bezwzględnie wszystkich skazanych za zabójstwo, gwałt, kradzież, pobicie. Jak dodał, także fałszerstwo powinno skutkować zakazem. Zaznaczył, że również nad przypadkiem posłanki Ranaty Beger - choć nie oskarżono jej o to, że fałszerstwa dokonała osobiście - można dyskutować.
"To wyjście bez twarzy, ale z pomysłem na uratowanie koalicji" - ocenił w rozmowie z dziennikarzami Tusk.
Według Tuska, PiS proponuje takie rozwiązanie w odpowiedzi na inicjatywę Platformy. W grudniu 2006 r. PO złożyła projekt dotyczący zakazu sprawowania funkcji państwowych oraz mandatu posła i senatora przez przestępców skazanych prawomocnym wyrokiem.
"Koalicja ma bardzo poważny problem. Od momentu kiedy PO złożyła wniosek o zmianę konstytucji, tak aby uniemożliwić przestępcom sprawowanie mandatu poselskiego czy senatorskiego, w koalicji zagotowało się. Ani Jarosław Kaczyński ani Andrzej Lepper nie mają odwagi powiedzieć Polakom, że są za tym aby przestępcy rządzili Polską" - mówił.
Dlatego - dodał - koalicja "zaczyna taki bardzo skomplikowany taniec" i szuka takiego wyjścia, które nie obejmie Leppera.
Pomysł PiS - według Tuska - może być także używany jako "straszak na Andrzeja Leppera". "Chodzi o straszenie: 'zobaczcie PO ma propozycję zmiany konstytucji. Możemy ją poprzeć chyba, że będzie pan bardzo posłusznym koalicjantem'" - mówił.
"To kolejna, po ustawie lustracyjnej, zmiana na jedną czwartą" - ocenił w rozmowie z PAP poseł PO Rafał Grupiński.
Grupiński nie chciał jednoznacznie powiedzieć, czy nie obawia się, że w przypadku odrzucenia przez Sejm projektu PO, jej parlamentarzyści będą musieli zdecydować czy głosować - wbrew własnym postulatom - za częściowym zakazem, czy też opowiedzieć się przeciw propozycji PiS i narazić się na zarzuty, że chronią przestępców.
"Za wcześnie mówić o tym w jaki sposób PO zagłosuje. My koncentrujemy się na tym, by to nasza propozycja została przyjęta" - podkreślił Grupiński.
Lepper został skazany na rok i trzy miesiące w zawieszeniu na 5 lat za pomówienie o korupcję pięciu polityków PO i SLD.
W listopadzie 2001 r. - podczas wystąpienia w Sejmie w sprawie wniosku o odwołanie go z funkcji wicemarszałka - Lepper zadawał pytania, czy politycy SLD - ówczesny szef MON Jerzy Szmajdziński i ówczesny szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz - i PO - ówczesny wicemarszałek Sejmu Donald Tusk, Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski - otrzymywali pieniądze od biznesmenów i gangsterów. Politycy temu zaprzeczyli. Prokuratura oskarżyła Leppera o pomówienie za pomocą środków masowego przekazu, za co grozi do 2 lat więzienia.
ab, pap