Przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow przekazał we wtorek 16 sierpnia, że płonie rosyjska jednostka wojskowa w rejonie dżankojskim na okupowanym Krymie. Te doniesienia potwierdziły agencja prasowa TASS oraz gubernator Krymu Siergiej Aksionow.
Z jego informacji wynika, że w wyniku pożaru rannych zostało dwóch cywilów. Ich stan nie jest jednak poważny - nie ma zagrożenia życia. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać gęsty dym unoszący się nad miejscem, w którym znajdował się skład rosyjskiej amunicji.
Wojna w Ukrainie. Eksplozja na Krymie
Według Ukraińskiej Prawdy władze okupowanego Krymu podjęły decyzję o ewakuacji wszystkich osób mieszkających w promieniu pięciu kilometrów od bazy, w której doszło do eksplozji.
„Poranek w okolicach Dżankoje rozpoczął się od wybuchów. Przypomnienie: Krym normalnego kraju to Morze Czarne, góry, rekreacja i turystyka, ale Krym zajęty przez Rosjan to wybuchy magazynów i wysokie ryzyko śmierci dla najeźdźców i złodziei. Demilitaryzacja w akcji” - napisał w mediach społecznościowych doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
twittertwitter
Wcześniej we wtorek agencja RIA Novosti poinformowała o pożarze podstacji transformatorowej w pobliżu miasta Dżankoje na Krymie. Kilka dni wcześniej w rosyjskiej bazie wojskowej Nowofedorowka w zachodniej części Krymu doszło do kilkunastu eksplozji. Według różnych źródeł zniszczonych zostało od ośmiu do 24 rosyjskich samolotów, głównie myśliwców i samolotów zwiadowczych.
Według „Forbes Ukraine” straty mogły wynieść ponad 300 milionów dolarów. Agencja Reutera powołując się na słowa Mychajło Podolaka podała, że strona ukraińska nie wzięła odpowiedzialności za ataki i zasugerowała, że mogli się do nich przyczynić partyzanci.