38-letni dziś Andrzej Pogorzelski ujawnił, że przez księdza Mendyka, obecnie biskupa świdnickiego, został skrzywdzony w szpitalu, kiedy ciężko chorował na świnkę. – Mój stan był ciężki, dlatego rodzice poprosili Marka Mendyka, żeby mnie odwiedził. To był znajomy ksiądz, pochodził z tej samej parafii, ojciec pracował z jego bratem, siostra była katechetką. Pamiętam, że się spóźniał. Kiedy przyszedł, zaczął mi zadawać jakieś pytania, gładził po głowie. Byliśmy sami w sali – opowiadał mężczyzna.
– W pewnym momencie wziął moją dłoń i zaczął przesuwać w stronę krocza. Zostawił ją na wysokości majtek i wsunął swoją rękę. Złapał mnie za penisa i zaczął poruszać w górę i w dół. Bardzo się wtedy zawstydziłem, nie wiedziałem, co mam zrobić. Schowałem głowę w poduszkę. On zaczął mówić, że nie ma się co wstydzić. Że było źle, ale będzie dobrze. Tylko muszę być dobrym chłopcem i zatrzymać to dla siebie – dokończył relację.
Biskup Mendyk zaprzecza oskarżeniom
Dopiero po latach pan Andrzej poczuł się wystarczająco silny, by zmierzyć się z traumą. Zwrócił się o pomoc do mecenasa Artura Nowaka, który specjalizuje się w pomocy ofiarom pedofilii w Kościele. Oprócz zawiadomienia do prokuratury, opowiedział też o swojej sprawie publicznie, w „Newsweeku”. Obawiał się jedynie reakcji matki. „Rozumiem, jeśli to jest to, co cię trapiło. Jesteś wielki” – odczytał w wiadomości od niej.
Biskup Mendyk na oskarżenie zareagował zdecydowanie. Wydał dwa oświadczenia, w których zaprzeczał słowom Andrzeja Pogorzelskiego. Udzielił też wywiadów „Gazecie Krakowskiej” i Katolickiej Agencji Informacyjnej, której tekst przedrukowały inne katolickie media. – Na początku przyszło niedowierzanie, ponieważ znam siebie. Jestem absolutnie zaskoczony i odbieram to w kluczu ogólnej nagonki na Kościół, duszpasterzy, w tym biskupów – przekazał Mendyk „Gazecie Wrocławskiej”.
Andrzej Pogorzelski: Dla niego to nic, a mi zniszczyło życie
– Z niczego się nie zamierzam wycofać i za nic nie będę przepraszał. To on powinien mnie przeprosić – mówił „Wyborczej” pan Andrzej. – Najbardziej mnie boli, że mówi, że to kłamstwo, że to się nie stało. Dla niego to było takie „nic”, a mi zniszczyło życie. W tej szpitalnej sali po chamsku zabrał cząstkę mnie. Ja do dzisiaj nie wierzę w siebie, nie czuję się w pełni mężczyzną, mam poczucie, że jestem gorszy, wybrakowany. To, co się stało, zaważyło na całym moim życiu – dodawał.
Dorastając, Andrzej Pogorzelski odkrył swoją homoseksualną orientację. Był gejem z małej wsi, synem agresywnego alkoholika, postanowił więc uciec do seminarium, by zwalczyć pociąg seksualny. Tam jednak zobaczył więcej par gejowskich. Dwa razy próbował odejść, za drugim wyjechał do Anglii, gdzie mieszka do teraz razem z partnerem.
Mec. Artur Nowak: Przeciętna ofiara księdza pedofila ujawnia się po 40. roku życia
Mecenas Nowak w rozmowie z „Wyborczą” podkreśla, że od razu uwierzył Andrzejowi Pogorzelskiemu. – Zastanówmy się, po co facet, który poukładał sobie życie i nie ma wobec Kościoła żadnych roszczeń majątkowych, opowiada o nadużyciu, którego dopuścił się na nim w dzieciństwie biskup. Obudził się z środy na czwartek i wymyślił, że wrobi Mendyka w pedofilię? Przecież to absurd – podkreślał.
– Normalne jest, że osoby skrzywdzone publicznie opowiadają o nadużyciach dopiero po latach. Amerykańskie badania mówią, że przeciętna ofiara księdza pedofila wychodzi z szafy po ukończeniu 40. roku życia. A my żyjemy przecież w Polsce, sklerykalizowanym kraju, w którym wmówiono nam, że ksiądz to lepszy człowiek, żyjący bliżej Boga – dodawał.
Były kleryk Robert Samborski na łamach „GW” opowiedział, że „tylko czekał, aż coś takiego wypłynie”. W swojej książce pt.„Sakrament obłudy” z 2021 roku pisał: „Ks. Marek M. to bardzo dziwna postać. Pamiętam, jak któregoś dnia na wykładzie powiedział, cytuję: »Bardzo lubię jeździć, wiecie, incognito na baseny. Tyle tam radości! Można pooglądać kąpiące się dzieci…«”. Dodawał, że przed Mendykiem ostrzegali starsi klerycy.