Jak wyjaśniał prof. Tański, wyłowione w poniedziałek w Szczecinie martwe ryby to tzw. organizmy wskaźnikowe – bardziej wrażliwe na zanieczyszczenia różanki, ślizy i mała ilość karpiowatych. Zaznaczał, że nie można jeszcze mówić o takich ilościach śniętych osobników jak na wysokości Widuchowej czy Kostrzyna.
Rozmówca Polsat News podkreślał, że część wyłowionych ryb mogła umrzeć na wcześniejszych odcinkach rzeki, czasem nawet kilkanaście kilometrów wyżej. Zaznaczał, że niektóre osobniki są w takim stadium rozkładu, że "przelewałyby się przez zwykły podbierak".
– Ryby sną nie z powodu środka chemicznego, który miałby się uwolnić, ale mamy lawinowy efekt domina. Rozkładają się tony białka, powstają związki azotowe, które przekształcają się w te zagrażające życiu ryb – tłumaczył. Jak dodawał, sprawy nie ułatwia cofka.
Prof. Tański w Polsacie wyjaśnił zagadnienie słabszego nurtu w Zalewie Szczecińskim niż w samej Odrze. – Sprawę utrudnia jeszcze to, że mamy do czynienia z cofką. Wodę przytrzymują północne wiatry i nie spływa ona do morza. Ryby płyną wolno, a ich rozkład przyspiesza wysoka temperatura – mówił.
Zatruta Odra. Rzeką płyną tony śniętych ryb
Od ponad dwóch tygodni z Odry wyławiane są tony śniętych ryb. Pierwsze sygnały o tym, że w rzece dzieje się coś niepokojącego pracownicy Wód Polskich otrzymali 26 i 27 lipca. Do tej pory nie udało się ustalić przyczyn katastrofy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi policja i prokuratura. Komendant Główny Policji wyznaczył nagrodę za pomoc w wykryciu sprawców katastrofy w wysokości jednego miliona złotych. Z kolei komenda w Oławie szuka dwóch świadków, którzy jako pierwsi zauważyli śnięte ryby w rzece.
Katastrofa na Odrze. Są wyniki badań ryb
W sobotę minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że Państwowy Instytut Weterynaryjny zakończył badania ryb wyłowionych z Odry na obecność metali ciężkich. „Wykluczył metale ciężkie jako powód śnięcia ryb. Trwają dalsze analizy” – napisała minister na Twitterze. Kilka godzin wcześniej szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska poinformowała, że PIW, po przebadaniu siedmiu gatunków, „wykluczył rtęć jako powód śnięcia ryb”.
Z kolei premier przyznał, że doszło do „opieszałości niektórych służb, zbyt wolnej reakcji, zbyt wolnych działań w poszczególnych obszarach”. Pierwsze konsekwencje kadrowe zostały już wyciągnięte – zdymisjonowani zostali szef Wód Polskich Przemysław Daca i szef Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michał Mistrzak.
Czytaj też:
Zatruta Odra. Marszałek województwa ma żal do rządu: Zajęli się hejtowaniem mnie