„No to na zakończenie wakacji jeszcze – a jakże – Nowy Jork” – napisała sędzia Pawłowicz, publikując dwa zdjęcia ze swojej podróży do Stanów Zjednoczonych. Była posłanka Prawa i Sprawiedliwości w komentarzu pod własnymi fotografiami dodała dwa zdania, którymi zaczepiła krajową opozycję. „W rzece Hudson widziałam kawałek rtęci… Czy nasza opozycja też tam była…?” – pytała, nawiązując do zamieszania informacyjnego wokół zatrucia Odry.
Nieprawdziwe doniesienia o rtęci nagłośniła marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak. Wszystkiemu winny miał być błąd tłumacza. W rzeczywistości bowiem minister rolnictwa Brandenburgii Axel Vogel zaznaczał, że w niemieckiej Odrze wykryto rtęć, jednak jej zawartość mieściła się w „ekologicznym zakresie tolerancji” lub „lekko go przekraczała”. Zaznaczył, że to nie ten pierwiastek był przyczyną śmierci zwierząt.
Marszałek Polak uznała jednak, że kwestia rzekomej rtęci stała się tematem zastępczym, przykrywającym opieszałość rządu ws. Odry. – Po tej konferencji nie zmrużyłam oka do dzisiaj, rozpętał się niesamowity hejt z powodu – chciałbym to wierzyć – błędu tłumacza, który został natychmiast podchwycony przez ministrów, mogę śmiało powiedzieć – przez rząd PiS – którzy obeszli się ze mną w okrutny sposób – mówiła.
GIOŚ: W polskiej odrze nie potwierdzono obecności rtęci
W komunikacie zamieszczonym na stronie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska przekazano, że badania nie potwierdziły obecności rtęci w Odrze po stronie polskiej w woj. lubuskim i zachodniopomorskim. Dodano, że „Państwowa Inspekcja Weterynaryjna wykluczyła rtęć jako przyczynę śnięcia ryb”.
Czytaj też:
PZW pisze o „Czarnobylu" na Odrze. Tymczasem „Wiadomości” TVP przekonują, że wszystko wraca do normy