PiS nakłada finansowe kary na posłów i senatorów, którzy nie informują władz swojego klubu parlamentarnego o zamiarze występu w radiu lub telewizji – dowiedział się "Wprost".
"Informuję, że posłów i senatorów obowiązuje bezwzględny nakaz informowania biura prasowego o wystąpieniach w audycjach ogólnopolskich radia i telewizji. W przypadku niezastosowania się do zalecenia będą nakładane kary finansowe" – takiego SMS-a dostali wczoraj ze swojego biura prasowego wszyscy parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.
Z ustaleń "Wprost" wynika, że pomysłodawcą tego zarządzenia jest sam przewodniczący klubu Marek Kuchciński. – To dobra zasada – broni swojego szefa rzecznik dyscypliny klubu PiS Marek Suski. – Skutki braku takich obostrzeń można obserwować na przykładzie Janusz Palikota i Platformy Obywatelskiej. U nas na szczęście nie ma osób jego pokroju, ale o spójną politykę informacyjną partii i tak warto dbać. Nie może być tak, że ktoś w naszym imieniu idzie do telewizji i zamiast stanowiska partii prezentuje własne myśli – dodaje Suski.
Posłowie PiS w oficjalnych rozmowach nie mają nic przeciwko pomysłowi Kuchcińskiego. – Moje wszystkie występy w mediach i tak koordynuje biuro prasowe klubu, więc dla mnie nie będzie to żadne utrudnienie. Poza tym dzięki temu zaleceniu wypowiadać się będą ci politycy, którzy są najlepiej przygotowani merytorycznie – twierdzi Tadeusz Cymański, najczęściej występujący w telewizji poseł PiS. W prywatnych rozmowach jego partyjni koledzy mówią jednak coś innego. – Przecież to jakiś debilizm. Takich kretyńskich zasad nie ma w żadnej innej partii – denerwuje się jeden z popularnych polityków Prawa i Sprawiedliwości.