Toast za ojczyznę. Dlaczego Japonia chce namawiać swoich obywateli do picia alkoholu

Toast za ojczyznę. Dlaczego Japonia chce namawiać swoich obywateli do picia alkoholu

Gejsza wznosi zdalny toast, łącząc się internetowo z innymi biesiadnikami
Gejsza wznosi zdalny toast, łącząc się internetowo z innymi biesiadnikami Źródło: Newspix.pl / AFLO/NEWSPIX.PL
Naukowcy mówią, że alkohol szkodzi nawet w małych ilościach. Japońscy urzędnicy poszli o krok dalej, bo uważają, że szkodzi zwłaszcza w małych ilościach. Albo nie spożywany w ogóle. Ale w ich interpretacji ta szkodliwość nie dotyczy konsumentów, a budżetu państwa, bo niższa sprzedaż alkoholu to mniejsze wpływy z podatków. Dlatego urzędnicy chcą przekonać młodych Japończyków do częstszego zaglądania do kieliszka.

Alkohol w Japonii jest dostępny na każdym kroku. W barach, sklepach, a nawet samoobsługowych automatach. Zaraz po zakupie można przejść do konsumpcji, bo picie w miejscach publicznych jest dozwolone. Nikogo nie szokuje spacer z butelką wina czy popijanie w wagonie metra.

Najpopularniejsze jest piwo. W pubach zwyczajowo to od niego zaczyna się wieczór. W sklepie można je kupić w małych, 135-mililitrowych puszkach. Takie piwne małpki. Nalewki są sprzedawane nawet w słoikach. Tanie wino – w kartonikach ze słomką.

Wyjście na drinka ze znajomymi z pracy traktowane jest niemal jak część obowiązków służbowych. Kto nie pije – naraża się złym językom. Zwłaszcza, gdy alkohol proponuje przełożony.

Cały artykuł dostępny jest w 35/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.