Twitterowe wymiany uprzejmości pomiędzy posłami to czasami źródło niezłej zabawy, a czasem okazja do przypomnienia sobie o tzw. ciarkach wstydu. W tym wypadku jednak sprawa dotyczy poważnych problemów, które można przeliczyć na setki milionów złotych.
We wtorek 13 września posłanka Koalicji Obywatelskiej Kamila Gasiuk-Pihowicz zwróciła uwagę na kolejną karę, która spadła na nasz kraj w związku z brakiem reakcji na wyrok unijnego trybunału. „Kolejne 30 mln euro przepadło bezpowrotnie w związku z wyrokiem TSUE ws. Izby Dyscyplinarnej. Łącznie to już 204 mln euro! Aby zwrócić Polakom te pieniądze, PiS będzie musiał oddać swoje 43 roczne subwencje partyjne” – podkreślała.
Byłej wiceprzewodniczącej partii Nowoczesna szybko odpowiedział Janusz Kowalski z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. „Puk, puk, puk pani Mądralińska!” – zaczął osobliwie. „A pani już spłaciła kredyt Nowoczesnej i oddała bankowi pieniądze pożyczone przez pani poprzednią partię? Bo z tego co wiem przed długiem uciekła pani do innej partii” – pisał.
200 mln euro vs 2 mln złotych
„Ten dług partyjny jest realny, a ukradzione przez Brukselę pieniądze odzyskamy” – pisał dalej poseł Kowalski, nie precyzując jednak, jaki ma pomysł na odzyskanie wspomnianych setek milionów euro. Nie wspomniał przy tym, że dług Nowoczesnej jest nieporównywalnie mniejszy. W 2018 roku Ryszard Petru ujawnił, że mowa o kwocie 1,8 mln zł. Dwa lata później Adam Szłapka poinformował, że do oddania zostało około 1,2 mln zł.
Czytaj też:
KE potrąciła 63 mln euro z funduszy dla Polski. To już kolejna część kary