Anna Cieślak od kilkunastu lat jest jedną z najpopularniejszych polskich aktorek filmowych, teatralnych, telewizyjnych i dubbingowych. W 2004 roku ukończyła PWST w Krakowie, rok później została wyróżniona Nagrodą za Najlepszy Debiut Aktorski przez Jury Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za film „Masz na imię Justine” w reż. Franco de Peny. Największą popularność przyniosła jej główna rola w komedii romantycznej „Dlaczego nie?” Ryszarda Zatorskiego. Wystąpiła m.in. w filmach „Śluby panieńskie” Filipa Bajona, „Generał Nil” Ryszarda Bugajskiego, czy „Czarnej owcy w reż. Aleksandra Pietrzaka. Telewidzowie pokochali ją za główną rolę w serialu „Rezydencja”, wystąpiła również m.in. w serialach „Szadź”, „Glina”, „Egzamin z życia”, „Czas honoru”, „Prawo Agaty”, „Ojciec Mateusz”, „O mnie się nie martw”. Od 2013 roku gra w serialu TVN „Na Wspólnej”.
Od 2008 r. użycza głosu postaciom z filmów i bajek animowanych (m.in. księżniczce Annie w disneyowskiej „Krainie lodu”), a także postaciom z gier komputerowych (m.in. Ciri w popularnym „Wiedźminie 3” czy Ellie w „The Last of Us”).
Na scenie debiutowała w 2005 r. w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie rolą Julii oraz Zakonnicy w sztuce „Miarka za miarkę” Shakespeare’a. Dziś można ją oglądać w Teatrze Polskim, Teatrze Kwadrat i Teatrze 6. piętro.
„Team” Chyra, czy „team” Korwin Piotrowska?
W podcaście „Wprost Przeciwnie” aktorka zabrała głos w dyskusji na temat nagłaśnianych ostatnio przypadków mobbingu w szkołach teatralnych, czy w ogóle w teatrach. Odpowiedziała na pytanie, czy jest po stronie Andrzeja Chyry, który uważa, ze problem wyolbrzymiono, czy może Karoliny Korwin Piotrowskiej i Aleksandry Koniecznej, które od miesięcy o sprawie mówią głośno? Mówiła o tym, czy aktorzy powinni być autorytetami i czy „kobieca perspektywa w kinie” to zupełnie nowe zjawisko i dlaczego kobiecy krzyk, nawet w najważniejszych życiowych sprawach, nie zawsze jest skuteczny.
Anna Cieślak zapytana o to, czy czuję się zakładniczką swojego życia prywatnego, nawiązała do małżeństwa z Edwardem Miszczakiem.
– Rozumiem, że to może być sensacja, ale fascynujące jest to, że historia zna takie przypadki. Uczę się oswajać ten temat medialnie, ale nie chcę, by mój mąż przysłużył się do tego, że więcej będzie o mnie w mediach – mówiła.
Czytaj też:
Dorota Wellman o odporności na ciosy: Spływa to po mnie jak po tłustej kaczce. Mam du*ę z blachy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.