Chcemy, by imię Jacka nosiła jedna z uliczek na Żoliborzu. Powstaje tu nowe osiedle na terenie graniczącym z ul. Rydygiera. To dobre miejsce - mówi Józef Chajn ze Stowarzyszenia im. Kuroniów. - Chodziło nam o to, by uniknąć szumu związanego ze zmianą nazwy już zakorzenionej w historii miasta. Dlatego jego imię powinna mieć zupełnie nowa ulica, która nie ma jeszcze żadnego patrona.
Dyskusja o proponowanym patronie może być gorąca. Bo zgodnie z obowiązującym w Warszawie prawem patronami ulic, placów czy skwerów mogą być osoby, od śmierci których upłynęło przynajmniej pięć lat. Kuroń zmarł w 2004 roku. Ale w jego przypadku można skorzystać z zapisanego w miejskiej uchwale odstępstwa od ogólnej zasady: jeśli wnioskować o patronat będzie prezydent miasta, pięcioletni okres można skrócić. Najpewniej stanie się tak w przypadku Jacka Kuronia.
- Nie ma powodu, by czekać pięć lat, jeśli jest możliwość przyspieszenia sprawy - twierdzi Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy. - Jeżeli stowarzyszenie zwróci się do mnie, bym poparła pomysł, zrobię to. Osoba Jacka Kuronia nie budzi we mnie absolutnie żadnych wątpliwości.
Jeszcze przed wakacjami sprawa ulicy dla Kuronia zostanie poddana pod dyskusję na sesji Rady Warszawy. Bardzo prawdopodobne, że większość radnych zgodzi się na ponowne odstąpienie od reguły. Ale nie wszyscy będą za. - Pięć lat po śmierci to termin nieprzekraczalny, jeśli chodzi o patronów - mówi Marek Makuch z PiS.
- Jeśli ulica miałaby być w stolicy, to tylko na Żoliborzu - mówi Maciej Kuroń, syn Jacka. - Będzie na Żoliborzu? To ja całym sercem jestem za.