O śmierci Mariki Dzioby poinformował dziennik „Nowości”. Kobieta zmarła w środę w toruńskim szpitalu. Lokalny dziennik rozmawiał z matką kobiety, która przekazała, że informację o śmierci swojej córki otrzymała telefonicznie. – Niestety, stan Mariki od dawna był zły i liczyliśmy się już z takim scenariuszem. Córka dusiła się. Tchawica i krtań dosłownie się zapadały. Wiemy, że lekarze robili wszystko, co w ich mocy. Więcej jednak już się zrobić nie dało. Niech teraz odpoczywa – powiedziała.
Dramat 32-latki i jej rodziny rozpoczął się w ubiegłym roku, gdy mąż kobiety rzucił się na nią, próbował poderżnąć gardło, a następnie sam popełnił samobójstwo. Marika Dzioba najpierw trafiła do szpitala w Inowrocławiu, później w Toruniu, a potem była rehabilitowana w domu. – Było to dla nas wszystkich bardzo trudne. I bolesne, bo Marika po prostu się dusiła. Wiemy od lekarzy, że nie było już ratunku – mówiła jej matka.
Mąż Mariki rzucił się pod pociąg
Marika Dzioba mieszkała we wsi Kościelec pod Inowrocławiem ze swoim starszym o 5 lat mężem, 13-letnią córką i 5-letnim synem. „Z pewnością, jak w każdej rodzinie i w tej nie brakowało problemów. Co jednak popchnęło Macieja do ataku na żonę, nie wiadomo. W medialnych przekazach pojawiał się motyw zazdrości i wątek narkotyków” – opisuje dziennik „Nowości”. Pojawiały się też informacje, że Marika planowała rozstanie z mężem.
W maju 2021 roku, w czasie domowej awantury, mężczyzna rzucił się z na nią z nożem. Usiłował podciąć jej gardło, czego ostatecznie nie zrobił. Bardzo głęboko zranił jednak 32-latkę, której ratownicy cudem przywrócili funkcje życiowe. Później mężczyzna rzucił się pod pociąg, a lekarze walczyli o życie kobiety ponad rok. Po wybudzeniu ze śpiączki 32-latka nie mogła mówić i chodzić. Dopiero niedawno, po specjalistycznym badaniu, okazało się, że jest świadoma.
Trwała również zbiórka na zakup urządzenia, które pozwoliłoby nawiązać z nią kontakt. „Dzięki codziennej ciężkiej pracy Marika jest w stanie przyjąć pozycję siedzącą, stan lewej ręki i lewej nogi uległy poprawie. Po tym, co spotkało Marikę i tragicznych rokowaniach na samym początku, takie sukcesy naprawdę cieszą” – pisali jeszcze w maju organizatorzy zbiórki. Pół roku później stan kobiety znacznie się pogorszył.
Czytaj też:
Policja szuka 27-letniej matki dwójki dzieci. Pojechała na dyskotekę i nie wróciła