28 września polityce w Sejmie debatowali nad poselskim projektem ustawy o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego do 30 kwietnia 2024 roku. Zgodnie z konstytucją wybory parlamentarne powinny się odbyć jesienią 2023 roku, a więc w tym samym czasie co wybory samorządowe. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, wówczas nowych radnych, prezydentów miast czy członków sejmików wojewódzkich wybierzemy najprawdopodobniej 7 lub 14 kwietnia 2024 roku.
W czasie debaty został zgłoszony wniosek o odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu, a do głosowania posłowie przystąpili po godz. 12:30. 208 parlamentarzystów było „za”, 228 – „przeciw”, a jeden wstrzymał się od głosu.
Awantura w Sejmie. Skandaliczne słowa Grzegorza Brauna
Przed godziną 20 posłowie przystąpili do drugiego czytania projektu ustawy. Na mównicy pojawił się m.in. Grzegorz Braun. – Już jesienią tego roku zaczną działać pewne mechanizmy prawne odnoszące się do przybyszów zza naszej wschodniej granicy. Będą mogli ubiegać się o prawo stałego pobytu a właśnie od przełomu lutego i marca 2024 roku ci, którzy przybyli tutaj i dostali azyl, będą się mogli ubiegać o uzyskanie obywatelstwa – powiedział poseł Konfederacji.
– Pytanie retoryczne: ilu spodziewacie się pozyskać nowych wyborców, wdzięcznych przybyszów z Ukrainy, przesiedleńców? – dopytywał polityk.
Słowa parlamentarzysty oburzyły prowadzącą obrady Małgorzatę Gosiewską. – Nie przesiedleńców, tylko ludzi, którzy uciekają przed wojną, przed rosyjskim barbarzyństwem – powiedziała ostro polityk PiS. Po uwagach ze strony Grzegorza Brauna odparła: „jasne, jasne, do Moskwy, do Moskwy”.
Ten komentarz nie uszedł uwadze posła Konfederacji. – Do obory – rzucił oburzony polityk Konfederacji. – W oborze to pan siedzi, proszę słomę z butów powyciągać- zakończyła dyskusję wicemarszałek Sejmu.