„Tak jak pokazała nam Rosja na Krymie, a teraz pokazuje na wschodzie Ukrainy – to zupełnie w porządku, by wejść na terytorium obcego państwa, ogłosić tam referendum, a następnie je zaanektować” – piszą w uzasadnieniu dla swojej petycji jej czescy autorzy. Ich zdaniem na tych samych zasadach rządzący Czechami politycy mogą teraz zażądać własności Kaliningradu.
Choć cała sprawa jest jedynie żartem, Czesi na portalu petice.com powołali się na historyczne aspekty zagadnienia. Przypomnieli, że miasto Kaliningrad założona na cześć ich króla, Ottokara II. W przeszłości nazywało się ono Kralovec. Autorzy petycji podkreślali, że w ciągu wieków okolice Kaliningradu wielokrotnie przechodziły z rąk do rąk i należały zarówno do Polski, Prus, Niemiec, jak i Rosji. Ich zdaniem ten ostatni kraj już wystarczająco długo „bawił się Kaliningradem” i czas oddać go w ręce kolejnego, „prawowitego” właściciela.
Dowcipni internauci odwołali się też do popularnego mema, mówiącego o rzekomym czeskim marzeniu o dostępie do morza. „Mamy niepowtarzalną okazję do rozszerzenia terytorium Czech i wreszcie uzyskania dostępu do morza. Dlatego domagamy się od rządu Republiki Czeskiej wysłania czeskich żołnierzy do Kaliningradu, ogłoszenia tam referendum, które zakończy się wynikiem 98 proc. za przystąpieniem do Czech, a następnie aneksji Kaliningradu i zmiany jego nazwy na Královec” – pisali. Podając konkretny wynik głosowania, wbijali szpilę Rosjanom i zarzucali im oszustwo na Ukrainie.
Wyniki pseudoreferendów w czterech obwodach
W środę 28 września po południu rosyjskiej ministerstwo spraw zagranicznych wydało oświadczenie w związku z przeprowadzeniem „referendów”, w którym podało oficjalne wyniki i powtórzyło kłamliwy przekaz kremlowskich propagandzistów. „Zdecydowana większość głosujących – 99,23 proc. w DRL (Donieckiej Republice Ludowej – red.); 98,42 proc. w LPR (Ługańskiej Republice Ludowej – red.); 93,11 proc. w obwodzie zaporoskim i 87,05 proc. w obwodzie chersońskim poparło ideę zjednoczenia tych regionów z Rosją. Frekwencja wyniosła: w DRL – 97,5 proc.; w LPR – 92,6 proc.; w regionie Zaporoże – 85,4 proc., a w regionie Chersonia – 76,9 proc”. – przekazano w komunikacie.
Rosyjskie MSZ stwierdziło, że „mimo prowokacji reżimu kijowskiego, który wydał kryminalne rozkazy zadawania zmasowanych ataków artyleryjskich na zatłoczone miejsca i obiekty cywilne, ludzie nie bali się przychodzić na wybory i wyrażać swoją wolę”. „Wyniki plebiscytu mówią same za siebie: mieszkańcy Donbasu, Chersoniu i Zaporoża nie chcą wracać do dawnego życia i dokonali świadomego i wolnego wyboru na korzyść Rosji” – stwierdzono.
„Prawo do samostanowienia”
Następnie rosyjskie MSZ zaznaczyło, ze „ludność Donbasu przez osiem lat była poddawana systematycznej i cynicznej eksterminacji”, i „logicznym rezultatem antyludowej polityki prowadzonej przez reżim kijowski była decyzja mieszkańców Donbasu, Chersoniu i Zaporoża o szukaniu ochrony”. Moskwa stwierdziła, że „referenda” odbyły się „w pełnej zgodności z normami i zasadami prawa międzynarodowego”, powołując się na „prawo do samostanowienia”. „W najbliższym czasie nadchodzi kluczowy etap naszych wspólnych działań, aby spełnić aspiracje mieszkańców regionów DPR, LPP, Zaporoża i Chersonia do bycia razem z Rosją” – oświadczyło rosyjskie ministerstwo.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Ósmy pakiet sankcji przeciwko Rosji. Zacharowa sugeruje, że Unia... nie myje się