Za projektem opowiedziało się 231 posłów, w tym 222 przedstawicieli PiS, trzech reprezentantów Kukiz'15: Paweł Kukiz, Jarosław Sachajko i Stanisław Żuk (Stanisław Tyszka nie głosował w ogóle), całe koło Polskie Sprawy (Zbigniew Girzyński, Andrzej Sośnierz i Agnieszka Ścigaj), a także dwóch posłów niezrzeszonych, ale współpracujących z PiS – Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza. Przeciwko ustawie było 209 posłów z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL-Koalicji Polskiej, Polski 2050, Konfederacji, Porozumienia i Polskiej Partii Socjalistycznej. Z ław opozycyjnych wyłamał się jedynie Zbigniew Ziejewski z PSL, który poparł ustawę. Od głosu jako jedyny wstrzymał się niezrzeszony Paweł Szramka.
Wybory samorządowe przesunięte
Przesunięcia terminu wyborów samorządowych chciało Prawo i Sprawiedliwość ze względu na zbiegnięcie się ich w czasie z wyborami parlamentarnymi. Partia rządząca wskazywała na problemy organizacyjne i związane z rozliczaniem kampanii, które spowodowałoby nałożenie się terminów. – Ten projekt daje nam możliwość uniknięcia bardzo poważnych komplikacji, które z dużym prawdopodobieństwem służyłyby podważaniu wyniku wyborczego i legalności wyboru władzy. Na taką sytuację nigdy nie powinniśmy sobie pozwolić, a w szczególności teraz w czasie, kiedy za naszą granicą mamy działania wojenne – przekonywał w czasie środowej debaty Paweł Hreniak z PiS, uzasadniając projekt.
Opozycja przeciwko zmianie terminu
Z kolei posłowie opozycji argumentowali, że obóz rządzący dąży do wprowadzenia zmian ze względu na polityczne kalkulacje. Waldy Dzikowski z Koalicji Obywatelskiej zastanawiał się na mównicy sejmowej, dlaczego rządzący nie wpadli na pomysł przesunięcia wyborów w 2018 r., kiedy Kodeks wyborczy był nowelizowany. – Dlatego nie wpadliście (na ten pomysł – red.), bo w tle była władza, pycha, buta i pewność siebie, stojące sondaże. A teraz jest strach. Nie martwcie się o wyborców, bo nasi kochani rodacy, wyobraźcie sobie, odróżniają i wiedzą, na czym polegają wybory samorządowe – stwierdził polityk. – To rozumni ludzie. Martwcie się, bo tutaj jest potrzebna staranność państwa – dodał poseł KO.
– Jak najpierw będą wybory samorządowe, później będą parlamentarne, to boicie się, że przegracie samorządowe, na fali przegranej przegracie parlamentarne – powiedział z kolei poseł Lewicy Tomasz Trela. – Wy po prostu nie chcecie iść z łatką przegranego, z mianem przegranego do wyborów parlamentarnych. A wiecie, że wybory samorządowe przegracie – komentował Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL.
Czytaj też:
Prof. Flis o pomyśle PiS: Trochę ich świerzbią ręce, trochę wpadli w paranoję