Wierzejski zapowiedział, że prywatny akt oskarżenia przeciwko autorom tekstów opublikowanych w "Gazecie Wyborczej" o rzekomych nieprawidłowościach w finansach LPR złoży jeszcze w poniedziałek.
Poniedziałkowa "GW" napisała, że finanse LPR opierają się m.in. na fałszywych dokumentach, firmach-krzakach, ludziach-słupach. Według dziennika, przez ostatnie dwa lata LPR wydała ponad 1 mln zł z państwowych subwencji i dotacji na ekspertyzy, analizy i podobne "umowy o dzieło", a "eksperci" to najczęściej Wszechpolacy i młodzi LPR-owcy. Z rozmów "GW" z "analitykami" wynika, że niektóre ekspertyzy nigdy nie powstały.
Według informacji dziennika, w związku z ewentualnymi nieprawidłowościami w finansach Ligi, Wierzejski ma mieć postawione zarzuty.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdziła w poniedziałek, że prowadzi śledztwo dotyczące podejrzenia wyprowadzenia pieniędzy z LPR na podstawie fikcyjnych umów. Oświadczyła jednocześnie, że działania prokuratury nie doprowadziły jeszcze do tego, by zasadne było stawianie komukolwiek zarzutów.
Roman Giertych oświadczył podczas konferencji prasowej w Sejmie, że Liga domaga się opublikowania we wtorek na pierwszej stronie "GW" "wielkich przeprosin dla posła Wojciecha Wierzejskiego". Chce także, aby wiceszefa Ligi przeprosiły portale, które za "GW" podawały informacje o nieprawidłowościach finansowych w Ligi.
Według Giertycha, ma miejsce "medialny atak" na LPR, który związany jest z zapowiedzianym przez Ligę wnioskiem o powołanie komisji śledczej mającej zbadać działania Larchmont Capital - firmy należącej do Marka Dochnala oraz działania samego lobbysty. Politycy LPR stawiają też pytania o kontakty Dochnala z dziennikarzami "GW". "Bez wątpienia jest związek czasowy, jak i jeśli chodzi o intensywność" - uważa Giertych.
Według Giertycha, "GW" to nie tylko "środowisko medialne", ale też "środowisko polityczne", z którym Liga "od lat jest w ostrym sporze".
"Wyobrażenie kogoś, że może być wydatkowanie pieniędzy bez ekspertyzy, jest absurdalne. Do każdej umowy dołącza się ekspertyzę, w przeciwnym wypadku nikt nie wypłaca pieniędzy" - zaznaczył szef Ligi.
Jak przypomniał, Państwowa Komisja Wyborcza analizuje sprawozdania finansowe partii i zatwierdza je lub nie, "na zasadzie pełnego badania wszystkich dokumentów". "Partie polityczne są w Polsce organizmami, które są poddane najwyższej kontroli ze wszystkich możliwych podmiotów działających w sferze życia publicznego" - zaznaczył Giertych.
"Dzięki temu, że nasze finanse są jawne i każdy może do nich sięgnąć w PKW, dziennikarze, którzy postępowali w sposób nieuczciwy, mogli sięgnąć do tych dokumentów i opatrzyć je swoimi złośliwymi komentarzami i insynuacjami oraz przedstawić opinii publicznej, bo to do tego sprowadza się artykuł w 'GW'" - uważa polityk Ligi.
Za "absurdalny" Giertych uznał zarzut, że Liga zatrudniała swoich zwolenników do działań politycznych. "Każda partia do działań politycznych zatrudnia osoby związane z tą partią, to jest oczywiste" - mówił.
Pytany o Macieja Ekardta, który w "GW" opowiada o nieprawidłowościach w finansach Ligi, Giertych powiedział, że odszedł on z Ligi półtora roku temu. "W czasie rozłamów w partii pojawiają się olbrzymie emocje, które pozwalają kierować tego typu insynuacje" - dodał.
Również Wierzejski podkreślał, że zarzuty o wyprowadzanie pieniędzy z Ligi są nieprawdziwe. "LPR pomawiana jest o działania, które mogą narazić ją na utratę zaufania opinii publicznej" - mówił.
"Autorzy artykułu 'GW' wielokrotnie przedstawiają fakty w taki sposób, aby udowodnić z góry założone kłamliwe tezy" - ocenił. Jak dodał, dziennikarze "GW" założyli z góry, że ekspertyzy zamawiana przez Ligę są bezwartościowe, choć nie znają ich treści ani tematyki.
"Autorzy artykułu rażąco przeinaczają fakty (...). Intencje dziennikarzy +GW+ są jasne, ich celem jest podważenie obrazu Ligi publicznie, sprawienie, że będzie ona postrzegana jako grupa prowadząca nielegalne praktyki, wręcz przestępcza" - uważa poseł LPR.
Zastępca redaktora naczelnego "GW" Piotr Stasiński powiedział, że redakcja podtrzymuje wszystkie swoje ustalenia o nieprawidłowościach w finansach LPR. Dodał, że śledztwo dziennikarskie w tej sprawie prowadzone było od ponad miesiąca.
"Najpierw pan Wierzejski musi się wytłumaczyć z rachunków LPR i z tego, gdzie były transferowane publiczne pieniądze" - powiedział Stasiński. Przypomniał, że w tej sprawie prokuratura prowadzi postępowanie.
Stasiński podkreślił także, że dziennikarze "GW" mają informacje "z poważnych źródeł", że prokuratorzy rozważają postawienie zarzutów Wierzejskiemu. "Nie damy się zastraszyć pokrzykiwaniom panów Giertycha i Wierzejskiego, będziemy śledzić tę sprawę. Interesuje nas dalszy los postępowania prokuratury" - dodał.pap, ss, ab