We wtorek 20-letni mężczyzna próbował siłą wtargnąć do siedziby Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. Sprawę głośno komentowali politycy PiS, a w czwartek wieczorem w Sejmie odniósł się do niej również Łukasz Mejza, który formalnie jest posłem niezrzeszonym, jednak głosuje razem z rządzącą koalicją. Mejza wspominał tragedię w Łodzi sprzed 12 lat, gdy w biurze PiS zamordowany został Marek Rosiak.
– Ten mord miał jedno podłoże. Była nim nienawiść – stwierdził Mejza. – Kilka dni temu do biura PiS na Nowogrodzkiej znów zapukały demony nienawiści. Młody człowiek chciał wedrzeć się do środka krzycząc, że chce zabić prezesa Jarosława Kaczyńskiego – mówił dalej. I oceniał, że atak „nie był przypadkowy”.
Mejza uderza w Tuska i chwali PiS
Przyczyn tego, co wydarzyło się przy Nowogrodzkiej, polityk upatrywał w wypowiedziach przywódców opozycji. – Jeszcze kilka tygodni temu Donald Tusk mówił: wystarczyłaby dużo mniejsza wątpliwość, żeby gościa wyprowadzić z NBP. Ja to zrobię, ja to wam gwarantuję. Jego prawa ręka, Tomasz Siemoniak, powiedział: przyjdą silni ludzie i go przekonają, że nie jest prezesem NBP – mówił Mejza. – Tusk dawno pomylił życie z grą komputerową. To on te demony nienawiści wypuścił do swojej politycznej puszki Pandory, którą otworzył wracając z Brukseli do Polski – stwierdził.
Mejza przekonywał, że Donald Tusk „nie tyle podgrzewa społeczne emocje”, tylko wręcz „robi z nich ognisko”. – Gdy Łukaszenka, ten sam Łukaszenka, dla którego polskim premier powinien być Donald Tusk, najprawdopodobniej szuykuje własnie kolejny atak na polską granicę, stwarzając zagrożenie zewnętrzne, w polsce uaktywnia się naczelny podpalacz i siewca nienawiści – mówił.
– Rok temu rząd Zjednoczonej Prawicy stanął na wysokości zadania broniąc Polski przed zagrożeniem z zewnątrz. Dziś, gdy to zagrożenie przychodzi zarówno ze wschodu jak i z wewnątrz, Polska potrzebuje jedności wszystkich polskich patriotów – podsumował swoje wystąpienie.
Kontrowersje wokół Łukasza Mejzy
Przypomnijmy, były wiceminister sportu Łukasz Mejza podał się do dymisji w grudniu ubiegłego roku w atmosferze skandalu po ujawnieniu niejasności wokół jego biznesów. Według ustaleń Wirtualnej Polski firma należąca do polityka miała oferować chorym m.in. na raka, stwardnienie rozsiane, Parkinsona i Alzheimera, terapię „pluripotencjalnymi komórkami macierzystymi”. Namawiani do niej, także osobiście przez Mejzę, mieli być rodzice nieuleczalnie chorych dzieci. Ten kosztowny sposób leczenia jest za niesprawdzony i niebezpieczny. Poseł odpierał zarzuty i groził dziennikarzom pozwami.
Czytaj też:
Nowe stanowisko dla Radosława Fogla. „Gratulacje. Dużo siły”Czytaj też:
Awaria w Sejmie, przerwano głosowania. „Ja jestem w formie, jak państwo widzicie”