To nie tornado, to Rosjanie. Tych miejscowości właściwie już nie ma – skala zniszczeń poraża

To nie tornado, to Rosjanie. Tych miejscowości właściwie już nie ma – skala zniszczeń poraża

Zniszczenia wojenne
Zniszczenia wojenne Źródło: WPROST.pl / Karolina Baca-Pogorzelska
Jaćkiwka, Ołeksandriwka, Sosnowe, Switohirśk, Łyman, Rajhorodok – to trasa wjazdu na Donbas od strony Iziumu w obwodzie charkowskim. I to nazwy wsi i miast, których właściwie już nie ma, bo w Jaćkiwce i Ołeksandriwce jedynym niezniszczonym obiektem jest chyba cmentarz. To kolejna odsłona ruskiego miru w praktyce, a skala zniszczeń na kilkudziesięciokilometrowej drodze poraża.

Wydawało mi się, że największe zniszczenia, jakie dotychczas widziałam to droga Słowiańsk-Izium, gdzie po drodze praktycznie wszystkie budynki w niewielkich wsiach są zrównane z ziemią. Jednak to, co można zobaczyć w obwodzie donieckim, przy granicy z obwodem charkowskim, wbija w ziemię.

Przez kilkadziesiąt kilometrów jedzie się przez miejsca, które wyglądają tak, jakby przeszło tam tornado. A to „tylko” Rosjanie. Wioski zniszczone, lasy połamane, samochody popalone – scenografia jak z horroru. Tyle, że to ukraińska rzeczywistość od ośmiu i pół miesiąca.

Było Z, jest AZOW

Jaćkiwka to pierwszy przystanek na mojej trasie. Ludzi jak na lekarstwo. Pytam starszą kobietę, jak zamierza tu przetrwać. Mówi, że w piwnicy, bo tam ma jako takie warunki. Gdy pytam o okupację, tylko macha ręką i każe mi się rozejrzeć wokół.

Źródło: Wprost