Na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu posłowie zajmą się propozycjami zmian, które mają raz na zawsze zatrzasnąć przestępcom drzwi do parlamentu.
Platforma chce, by posłem i senatorem nie mogła być osoba "karana za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego". Taki zapis mógłby zdziesiątkować szeregi Samoobrony. Nie tylko jej przewodniczący Andrzej Lepper, ale także inni działacze partii mogliby bowiem podlegać tym przepisom.
PiS nie zamierza jednak osłabiać koalicjanta. Proponuje co prawda, by do konstytucji dopisać artykuł mówiący o zakazie kandydowania do Sejmu i Senatu osób skazanych. Ale już konkretne przypadki przestępstw, które miałyby dyskwalifikować zżycia parlamentarnego, ma określać ordynacja wyborcza. Jedno jest pewne: według PiS zakaz kandydowania powinny mieć tylko te osoby, które popełniły przestępstwo, za które grozi więzienie.
Politycy PiS liczą, że w trakcie prac w sejmowej komisji uda się ich propozycje pogodzić z projektem zgłoszonym przez partię Tuska. "Projekty PO i PiS są bardzo podobne, niemal tożsame" - przekonywał we wczorajszej rozmowie z "Życiem Warszawy" marszałek Sejmu Ludwik Dorn. Jego zdaniem, choć PiS nie utworzyło z Platformą koalicji rządzącej, oba ugrupowania mogłyby stworzyć "koalicję konstytucyjną". W obecnym Sejmie tylko porozumienie między tymi dwoma ugrupowaniami gwarantuje przeprowadzenie zmian w ustawie zasadniczej.