Dzieci uchodźców pod presją. „W niektórych przedszkolach zabrania się im rozmawiać po ukraińsku”

Dzieci uchodźców pod presją. „W niektórych przedszkolach zabrania się im rozmawiać po ukraińsku”

Centrum Edukacji i Rozwoju w Warszawie
Centrum Edukacji i Rozwoju w Warszawie Źródło: Archiwum prywatne
– Mamy do czynienia z silną presją na ukraińskie dzieci. Środowisko naciska, aby jak najszybciej stały się polskojęzyczne. Integracja z polskimi szkołami bywa dla nich dość bolesna. Uczniom nie tłumaczy się różnic w mentalności, więc często wyciągają fałszywe wnioski – mówi dla „Wprost” psycholożka Alona Marina z Centrum Edukacji i Rozwoju dla uchodźców z Ukrainy.

W Warszawie przy Rondzie Daszyńskiego działa Centrum Edukacji i Rozwoju dla uchodźców z Ukrainy, w którym całe rodziny mogą otrzymać bezpłatną pomoc psychologiczną. Specjaliści ośrodka stosują różne techniki, aby przywrócić rodziców i dzieci do normalnego życia i ułatwić im proces adaptacji w Polsce.

Po pomoc zwracają się przede wszystkim rodziny, które opuściły tereny okupowane i na własne oczy widziały śmierć oraz okrucieństwo. – Mamy pod opieką dzieci, które wyjeżdżały z Buczy i tuż przed nimi czołgi przejechały inny samochód. Zmiażdżyły jadących nim ludzi, a one to wszystko widziały. Krew i przemielone mięso. Płakały przez pół roku, odmawiały pójścia do szkoły. Bardzo trudno jest pomóc dziecku poradzić sobie z takim wspomnieniem – mówi pracująca w ośrodku psycholożka Alona Marina.

Specjaliści z ośrodka współpracują z ministerstwami kilku krajów, konsultują się z instytucjami prawnymi i próbują znaleźć różne wyjścia z sytuacji. Życie małoletnich głównie zależy jednak od decyzji ich rodziców, a ci zmagają się z własnymi traumami i czasem, nieświadomie, przyczyniają się do pogłębiania złego stanu psychicznego swoich dzieci.