Mateusz Piskorski znany był w Polsce przed laty jako lider prorosyjskiej partii Zmiana. Został oskarżony o szpiegostwo na rzecz rosyjskiego wywiadu cywilnego Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) oraz rzecz wywiadu Chińskiej Republiki Ludowej. Jego proces nadal toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Nie przeszkadza to Piskorskiemu w podejmowaniu różnego rodzaju aktywności. W marcu 2022 roku głośno było o jego udziale w roli tłumacza w spotkaniu Agaty Kornhauser-Dudy z uchodźcami z Ukrainy. Teraz jako politolog i ekspert od stosunków polsko-białoruskich Piskorski bryluje w białoruskich mediach.
Piskorski szczuje na Ukraińców
Wywiad wideo z Mateuszem Piskorskim opublikowała agencja Belta. Rozmówca reżimowego medium stwierdził, że Polskę czeka zima, która będzie trudniejsza niż poprzednie. – Mam nadzieję, że Białoruś nie będzie miała takich problemów – zaznaczył. Jego zdaniem nasz kraj z powodu inflacji wrócił do lat 90. i nie pomagają nawet rządowe tarcze. – Ceny zwykłych towarów i produktów konsumpcyjnych są horrendalne. To dotyczy prawie wszystkich – stwierdził Piskorski.
Były szef prorosyjskiej Zmiany komentował niepotwierdzone doniesienia o możliwych czasowych przerwach w dostawach prądu zimą w Polsce. Przy okazji uderzył w Ukraińców, których obwinił za rzekome trudności, które czekają Polaków. – To wszystko jest bardzo podobne do tego, co dzieje się w sąsiednim kraju. Ale na razie nie możemy nawet kupić generatorów prądów, bo nasi ukraińscy sąsiedzi wykupili prawie wszystko – stwierdził Piskorski. Polak powtarzał przy tym retorykę Kremla, mówiąc o "specjalnej operacji wojskowej" w Ukrainie, a nie napaści Rosji na sąsiedni kraj.
Kolega nie może odpoczywać w Puszczy Białowieskiej
To jednak nie koniec szokujących twierdzeń, które wyszły z ust Piskorskiego. Podejrzany o szpiegostwo Polak przywoływał historię swojego znajomego, który jakoby nie mógł spędzać czasu na swojej działce w Puszczy Białowieskiej ze względu na „całkowitą militaryzację terenów przygranicznych”. Krytykował też budowę zapory na granicy polsko-białoruskiej. Jego zdaniem to symbol zimnej wojny i braku kontaktu z władzami z Mińska.
– W przeciwieństwie do zwierząt, które zaplątują się w drut kolczasty i cierpią, ludzie mają techniczne możliwości obejścia takich barier – mówił wbrew faktom. Obecnie concertina wyłącznie wieńczy kilkumetrową zaporę, w której znajdują się też przejścia dla zwierząt.
Mateusz Piskorski wychwala poczynania reżimu Łukaszenki
Mateusz Piskorski powielał też propagandę Łukaszenki o Polakach masowo czerpiących korzyści z ruchu bezwizowego. – Rozpoczął się niesamowity proces. Gratuluję białoruskim przywódcom podjęcia takiej decyzji. Nasi obywatele, którzy w ogóle nie interesowali się polityką i wierzyli w to, co im mówiono o Białorusi w polskich mediach, przyjeżdżają stamtąd i publikują w mediach społecznościowych klipy, notatki, wrażenia. W taki sposób w Polsce naprawdę zmienia się wizerunek Białorusi. Widzą, jaka jest Białoruś. Uważam, że był to bardzo kompetentny krok. Chciałbym, żeby to trwało i jak najwięcej Polaków odwiedzało Białoruś – mówił Piskorski.
Czytaj też:
Minister Kamiński: Białoruś w coraz większym stopniu jest państwem fikcyjnymCzytaj też:
Ukraina buduje zapory na granicach z Białorusią i Rosją. „Chcemy powstrzymać hipotetyczny postęp wroga”