Tymczasem według autora piątkowego tekstu w "Gazecie Wyborczej", Wojciecha Czuchnowskiego zarzuty, jakie stawia gazecie ministerstwo są "miałkie". "W mojej ocenie nerwowość ministra wynika z tego, że chyba zobaczył, że nie wszyscy prokuratorzy, którzy mu podlegają będą gotowi za niego polegnąć i, zwłaszcza w sytuacji zeznań, będą mówili po prostu prawdę" - powiedział dziennikarz.
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Ziobro powiedział, że artykuł w "GW" "ma charakter manipulacji i ataku na działania Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury". "'GW' usiłowała przeprowadzić nagonkę polityczną, brutalny atak broniący tych, którym ofensywne działania prokuratury pod moim kierownictwem wadzą" - powiedział.
Dodał, że nie wyklucza działań prawnych, ale - jak zaznaczył - resort musi się zastanowić nad tą sprawą. "Nie jestem człowiekiem, który pochopnie podejmuje decyzje. Na pewno będziemy informować państwa o ewentualnych krokach, które resort podejmie wobec tych ludzi mediów, którzy w sposób nieuczciwy, tendencyjny manipulują informacją" - podkreślił Ziobro.
Zastępca prokuratura generalnego Jerzy Engelking powiedział natomiast, że w opublikowanym w "GW" tekście, po jego "dokładnej analizie" można znaleźć "prawie 30 zmanipulowanych fragmentów". Sprecyzował, że polega ona m.in. na wyrywaniu z kontekstu wypowiedzi, używaniu zamiast liczby pojedynczej liczby mnogiej, wycinaniu z cytowanych wypowiedzi fragmentów bez informowania o tym czytelników.
Zaznaczył, że w publikacji doszło na przykład do pominięcia istotnych fragmentów z protokołów, zawierających zeznania prokuratora Tomasza Balasa.
Także minister sprawiedliwości zaznaczył, że całość zeznań prokuratorów wykazuje, iż wszystkie zarzuty o naciskach na nich, a także o tym, że ich zdaniem nie było podstaw do postawienia zarzutów Blidzie, były "kłamstwem i oszczerstwem".
Dodał, że po zakończeniu śledztwa zwróci się do prokuratorów, którzy je prowadzą by - jeśli to nie zaszkodzi postępowaniu - upublicznili zebrane materiały dowodowe. Podkreślił także, że upublicznienie teraz zeznań prokuratorów jest ze szkodą dla postępowania, ponieważ "kolejni świadkowie wiedzą co zeznawali inni". "Kodeks karny określa takie postępowanie jako przestępstwo" - dodał.
Czuchnowski, odnosząc się do argumentu, że gazeta nie zwróciła się do ministerstwa z pytaniami, które miałyby weryfikować podane w artykule informacje, podkreślił, że w tym przypadku nie było takiej konieczności. "Uznaliśmy, że w momencie kiedy cytujemy urzędowy dokument - zeznania złożone pod odpowiedzialnością karną - nie ma potrzeby zwracać się do kogokolwiek. Dlatego ten zarzut jest kompletnie bezzasadny, bo w tym momencie nie ma żadnego znaczenia, jakie zdanie ma na ten temat minister Ziobro czy którakolwiek ze stron" - powiedział.
Podkreślił, że skróty w cytowaniu protokołów przesłuchań były konieczne ze względu na obszerność materiału. "Manipulacją Ziobro nazywa zwyczajne zredagowanie 200 stron protokołu, który zresztą wywieszamy w całości na stronach internetowych" - powiedział.
Czuchnowski przyznał, że starał się "wyszukać" w zeznaniach prokuratorów wszystkie momenty, w których pojawiają się ich wątpliwości na temat zatrzymania Blidy. "Taka jest konstrukcja tego materiału, trudno byłoby przytaczać wszystko" - podkreślił.
Za nieuzasadnione uznał też zarzuty o stosowanie liczby mnogiej zamiast pojedynczej. "Z tego, co pamiętam, to w tych zeznaniach jest mowa o wątpliwościach nie jednego, ale także innych prokuratorów. O wątpliwościach mówią zarówno prokurator Sebastian Głuch, jak i prokurator Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan" - powiedział.
Według niego "Ziobro próbuje też skłócić środowisko dziennikarskie, dzieląc dziennikarzy na tych dobrych, którzy poinformowali usłużnie, że się ma ukazać ten tekst i na tych złych, czyli dziennikarzy 'Gazety Wyborczej'".
W czwartek o godz. 18 Zbigniew Ziobro zwołał konferencję prasową, na której poinformował, że nazajutrz w "Gazecie Wyborczej" ukaże się artykuł na temat okoliczności zatrzymania Barbary Blidy, który ma charakter prowokacji.
Według redakcji portalu gazeta.pl, zapowiedź piątkowego tekstu ukazała się na stronie www o godzinie 18.50., nie było więc możliwości by minister przed konferencją albo w jej trakcie znał treść zapowiedzi, która ukazała się w internecie.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała go w całości w piątek. Według dziennikarzy, prokuratorzy prowadzący sprawę Blidy działali "pod presją", a "datę zatrzymania narzucili im przełożeni". Decyzja ta, według dziennika, nie została podjęta przez nich jednogłośnie.ab, pap