"Temu wnioskowi towarzyszy wniosek o rozszerzenie porządku obrad tego posiedzenia Sejmu, o rozpatrzenie w pierwszym czytaniu tej uchwały" - powiedział dziennikarzom szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński.
Jak wyjaśnił, SLD chce stworzyć formalne warunki do głosowania w sprawie skrócenia kadencji Sejmu. Szmajdziński zaznaczył, że szanse przyjęcia wniosku zależą od PiS.
Szmajdziński przekonywał, że przedterminowe wybory parlamentarne (efekt skrócenie kadencji Sejmu) są "optymalnym rozwiązaniem".
"Pokazałoby to jakie są preferencje wyborców także w związku z ostatnimi wydarzeniami takimi, jak: sprawa handlu narkotykami przez pracownika Kancelarii Prezydenta, korupcja w Centralnym Ośrodku Sportu, taśmy o. Rydzyka, ciągła niepewność co do roli Polski w UE, co do relacji z Niemcami, Rosją. To wszystko wymaga rewizji, której powinni dokonać wyborcy" - mówił Szmajdziński po złożeniu wniosku.
Pytany o najlepszy termin wyborów powiedział: "im szybciej tym lepiej".
"Od dwóch lat, od chwili objęcia władzy przez PiS, Polską wstrząsają kryzysy polityczne, mające swe źródła w jakości koalicji rządzącej i sposobie sprawowania przez nią rządów. Nie ma miesiąca, żeby opinia publiczna - nie tylko krajowa, ale i europejska oraz światowa - nie dowiadywała się o niekompetencji, skandalach i korupcji, których źródła tkwią w układzie rządzącym" - czytamy w uzasadnieniu do wniosku.
Według Sojuszu, skutki polityki obecnej koalicji "demolują świadomość społeczną, są niszczące dla materii społecznej i dla państwa; cofają nas cywilizacyjnie".
SLD jest przekonane, że "zahamowanie narastającego kryzysu może nastąpić wyłącznie w wyniku skrócenia kadencji Sejmu i rozpisania nowych wyborów parlamentarnych".
Projekt uchwały o samorozwiązanie Sejmu jest traktowany jak inne projekty uchwał czy ustaw. Marszałek Sejmu ma pół roku na wprowadzenie go do porządku obrad.
Zgodnie z konstytucją, Sejm może skrócić swoją kadencję uchwałą podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby posłów (co najmniej 307 głosów). Ugrupowania opozycyjne - PO, SLD (oba kluby są za wcześniejszymi wyborami), PSL (nie zdeklarowało się, czy chce wyborów) oraz Samoobrona (według władz partii, za wyborami) mają obecnie 257 głosów, co oznacza, że bez głosów PiS podjęcie takiej uchwały wydaje się niemożliwe.PO też chce samorozwiązania Sejmu
Platforma Obywatelska złożyła wniosek o samorozwiązanie Sejmu i zapowiedziała 19 wniosków o odwołanie wszystkich ministrów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Szef PO Donald Tusk oświadczył, że partia będzie dążyć do przyśpieszonych wyborów parlamentarnych.Wcześniej wniosek o samorozwiązanie Sejmu złożył SLD. PO chce poprzeć także ten wniosek.
Zgodnie z konstytucją, Sejm może podjąć uchwałę o skróceniu kadencji parlamentu większością co najmniej 2/3 głosów wszystkich posłów (co najmniej 307 głosów). Tymczasem ministrów odwołuje się większością głosów ustawowej liczby posłów (minimum 231). Platforma liczy na to, że być może tą drogą łatwiej będzie doprowadzić do wcześniejszych wyborów.
Platforma planuje jeszcze na tym posiedzeniu złożyć wnioski o odwołanie 19 członków rządu. Już wcześniej złożyła w Sejmie wniosek wotum nieufności dla minister spraw zagranicznych Anny Fotygi.
Tusk przyznał, że każdy z wniosków PO, aby przeszedł, musi uzyskać poparcie przynajmniej części dotychczasowej koalicji. "Nie wiadomo, czy bracia Kaczyńscy zrozumieli, że tak dalej rządzić nie można. (...) Platforma chce wykorzystać dozwolone prawem metody, aby doprowadzić do wyborów" - dodał.
"Polska to cywilizowany kraj, jak w każdym cywilizowanym kraju premier powinien podać się do dymisji po odwołaniu jakiegokolwiek ministra w jego rządzie, bo to oznacza, że nie ma większości potrzebnej do rządzenia" - argumentował wiceszef PO Bronisław Komorowski.
Tusk ocenił, że kryzys polityczny w Polsce uległ "radykalnemu nasileniu". "Wszyscy, którzy autoryzują rządy braci Kaczyńskich biorą odpowiedzialność za zło, które panoszy się w Polsce" - mówił.
Lech i Jarosław Kaczyńscy - zdaniem Tuska - rządzą Polską przez ciągły kryzys, co szkodzi obywatelom i państwu. "To symboliczny półmetek. Dwa lata rządów koalicji to dwa lata zmarnowane dla Polski. Zabawa Jarosława Kaczyńskiego w polityka okazała się kosztowna" - mówił szef PO.
Powtórzył deklaracje, które już w poniedziałek padały z ust liderów PO, że Platforma nie będzie uczestniczyć żadnej inicjatywie dotyczącej konstruktywnego wotum nieufności dla rządu, bo chce doprowadzić do "oczyszczenia życia politycznego z ludzi nieuczciwych (...) bez wikłania się w nieczytelne koalicje z partnerami, z którymi niczego sensownego nie dałaby rady zrobić". To - według Tuska - możliwe jest tylko w nowym Sejmie.
"Bez wyraźnej zmiany sił niemożliwa jest dobra dla Polski koalicja w tym parlamencie" - mówił Tusk.
W poniedziałek prezydent odwołał z rządu wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera oraz ministra sportu Tomasza Lipca. Premier Jarosław Kaczyński mówił, że zarówno wobec Leppera, jak i Lipca są "poważne przesłanki, by sądzić, że mogli być zamieszani w działalność o charakterze przestępczym".
W związku z dymisją szefa Samoobrony, władze partii Andrzeja Leppera podjęły decyzję o opuszczeniu koalicji. Decyzję tę musi jeszcze potwierdzić klub Samoobrony i - według liderów partii - jest to przesądzone. Zdaniem Janusza Maksymiuka, Samoobrona chce przyspieszonych wyborów.
Z arytmetyki sejmowej wynika, że bez poparcia PiS, Sejm nie jest w stanie przyjąć uchwały o skróceniu kadencji parlamentu. Ugrupowania opozycyjne - PO, SLD, PSL (przy czym ludowcy jeszcze nie zdeklarowali się, czy chcą wyborów) oraz Samoobrona dysponują 257 głosami, a potrzeba co najmniej 307. Przy współudziale Samoobrony możliwe byłoby natomiast odwołanie ministrów z rządu Jarosława Kaczyńskiego.pap, ss, ab