Zdaniem prezydenta, ponieważ wypowiedzi o. Rydzyka (w których nazwał on prezydenta oszustem, a prezydentową czarownicą) dotyczyły głowy państwa, stwarza to "poważny problem", który - zdaniem L. Kaczyńskiego - musi być poruszony w relacjach między państwem a zakonem redemptorystów.
Prezydent zapytany został, jak ocenia sytuację, kiedy człowiek głoszący otwarcie antysemickie poglądy, zaprasza członków rządu na uroczystości, premier uczestniczy w tych uroczystościach, i czy to znaczy, że mamy w kraju koncesjonowany antysemityzm.
L. Kaczyński odparł, że przytaczane przez "Wprost" wypowiedzi o. Rydzyka nie były znane premierowi, ani innym członkom rządu, w momencie gdy udawali się w niedzielę do Częstochowy na uroczystości XV Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja.
"I to jest jedyna wystarczająca odpowiedź na to pytanie" - dodał prezydent.
"Natomiast sugerowanie Jarosławowi Kaczyńskiemu, czy mnie, że jesteśmy antysemitami, to troszkę już przekracza poziom, można powiedzieć, jakiejkolwiek krytyki. Widzę, że tutaj wchodzimy już w nowy etap" - powiedział L. Kaczyński.
Jak dodał, słyszał już w życiu o sobie, jak i o swoim bracie, bardzo różne rzeczy, "które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, które są po prostu zwyczajnym kłamstwem".
"Można powiedzieć słyszę je na co dzień. Ale zarzutu antysemityzmu jeszcze nie było. Widzę, że +Gazeta Wyborcza+ przekroczyła kolejną linię" - powiedział L. Kaczyński.
Dziennikarz "GW" Paweł Wroński, który zadał pytanie, na które prezydent zareagował w ten sposób, podkreślił, że nie odnosiło się ono do premiera, czy prezydenta.
"Twierdzenie o koncesjonowanym antysemityzmie odnosiło się do ojca Rydzyka i jego otoczenia, a nie premiera czy prezydenta. Myśmy wielokrotnie rozmawiali z prezydentem na tematy polsko-żydowskie i wiemy jakie ma on na ten temat poglądy. O ile pamiętam, także Adam Michnik bronił prezydenta przed zarzutami antysemityzmu" - powiedział Wroński.pap, ss