Sikorski odpiera zarzuty ws. Tomasza L. „Nie ja byłem autorem propozycji kadrowych”

Sikorski odpiera zarzuty ws. Tomasza L. „Nie ja byłem autorem propozycji kadrowych”

Radosław Sikorski
Radosław Sikorski Źródło: PAP / Radosław Guz
Radosław Sikorski po raz kolejny tłumaczył się z obecności Tomasza L. w komisji likwidacyjnej WSI. – Nie ja byłem autorem propozycji kadrowych. Byłem najlepiej udokumentowaną ofiarą WSI – zaznaczał w „Kropce nad i” ówczesny minister obrony narodowej. Stwierdził też, że likwidacja WSI była „obsesją braci Kaczyńskich”.

Dziennikarze TVN24 ujawnili, że zatrzymany w marcu 2022 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji Tomasz L. był nie tylko urzędnikiem warszawskiego ratusza, ale również członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. O sprawie na antenie TVN24 mówił ówczesny minister obrony narodowej Radosław Sikorski. – Jeżeli miał (Tomasz L.) certyfikat ABW, to wszyscy, którzy go mianowali na różne stanowiska, nie mieli powodów, żeby go podejrzewać – mówił.

Likwidacja WSI była obsesją braci Kaczyńskich (...). Szef komisji likwidacyjnej to była prawa ręka Macierewicza, który sam mówi o tym, że dostał propozycję od Macierewicza dzwoniącego z pałacu prezydenckiego. Obie komisje zostały wypełnione przez środowisko, które na likwidacji WSI robiło kariery – stwierdził Sikorski. Przyznał, że jako minister „złożył podpis”, bo tego wymagała ustawa. Dodał jednak, że nie był „autorem propozycji kadrowych”, tylko „najlepiej udokumentowaną ofiarą WSI”. – Teczka Szpak, pamięta pani? – pytał prowadzącą Monikę Olejnik.

Sikorski o Tomaszu L.: Nie kojarzę gościa kompletnie

Sikorski zaznaczał, że był zwolennikiem likwidacji WSI, ale jeszcze przed likwidacją WSI było „zarządzane przez człowieka zaufania braci Kaczyńskich”. – Problem był z tym, co robił Macierewicz. To on spalił bieżące operacje wywiadowcze, to on opublikował raport, w którym oskarżano bogu ducha winnych ludzi, to on tłumaczył to na rosyjski – mówił. – Ostrzegałem premiera Jarosława Kaczyńskiego, że likwidacja przebiegała w sposób skandaliczny – dodał.

– Co ja mogę żałować, skoro nie wiemy, czy gość był wtedy szpiegiem, czy nie? – mówił o Tomaszu L. – Jeżeli miał dopuszczenia to co, to ja jestem jasnowidzem? – kontynuował.

Sikorski stwierdził, że Tomasz L. to na pewno nie jest „jedyny ruski szpieg działający w Polsce”. – Są kolejni, tylko jeszcze nie wykryci – mówił. Oceniał też, że Sławomir Cenckiewicz rzuca oskarżenia w jego stronę, bo się „przestraszył”, ponieważ przydzielił L. „obowiązki związane z tajemnicami WSI”. – Nie kojarzę gościa (Tomasza L.) kompletnie, to był człowiek z kręgu ministra Sasina, Lecha Kaczyńskiego, prawicy PiS-owskiej. To jest środowisko, które było jego znajomymi, które go znało. Niech to środowisko się tłumaczy, skąd to wzięli. Sądzę, że takich ludzi w skrajnej prawicy, którzy robią robotę dla Rosji, jest więcej – podsumował Sikorski.

Czytaj też:
Tusk ostro o sprawie Tomasza L. „Ilustracja szerszego problemu, o którym gen. Pytel powiedział, że Rosja już tu jest”
Czytaj też:
Macierewicz reaguje na doniesienia ws. oskarżonego o szpiegostwo. „Oszczerstwo”