W środę 14 grudnia w godzinach porannych w Komendzie Głównej Policji przy ul. Puławskiej w Warszawie doszło do eksplozji. W efekcie zdarzenia szef polskiej policji trafił do szpitala z lekkimi obrażeniami. Z informacji przekazanych przez MSWiA wynika, że eksplodował jeden z prezentów, które komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty w Ukrainie.
Według nieoficjalnych doniesień TVN24 przyczyną eksplozji było przypadkowe wystrzelenie pocisku z granatnika a pocisk miał uderzyć w ścianę w gabinecie Jarosława Szymczyka. – Często w trakcie różnych wizyt szefowie policji otrzymywali prezenty, które nigdy nie były sprawdzane, ten prawdopodobnie też nie został sprawdzony pod kątem tego, co się znajduje w środku. Jak się okazało potem, był to materiał niebezpieczny – stwierdził insp. dr Mariusz Sokołowski na antenie Polsat News.
Wybuch w KGP. Szef MSWiA komentuje
Dzień później Mariusz Kamiński powiedział dziennikarzom, że sprawa wybuchu, do którego doszło w gabinecie komendanta głównego policji jest wyjaśniana ze stroną ukraińską. – Komendant był z wizytą roboczą u służb partnerskich na Ukrainie. Otrzymał oficjalny prezent, który nie okazał się tym, co gospodarze powiedzieli – stwierdził minister spraw wewnętrznych i administracji. Polityk PiS podkreślił, że szef polskiej policji został uznany przez prokuraturę za osobę pokrzywdzoną w tej sprawie.
Jarosław Szymczyk złoży wyjaśnienia
Jak podaje RMF FM, po dwudniowym pobycie w szpitalu Jarosław Szymczyk ma się udać do prokuratury, gdzie złoży stosowne wyjaśnienia. Według ustaleń rozgłośni postępowanie a dotyczyć nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób, za co grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy będą sprawdzać m.in. czy po eksplozji policjanci działali zgodnie z ustalonymi procedurami, a także czy nie doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków.
Czytaj też:
Nowe doniesienia ws. wybuchu na komendzie. Sprawa zyskała światowy rozgłosCzytaj też:
Wybuch obok gabinetu Komendanta Głównego Policji. MSWiA potwierdza