Jędrzej Jędrych (PiS) ujawnił mediom, że z jednego z wątków operacji CBA, w wyniku której aresztowano Piotra R. i Andrzeja K., wynika, iż jeden z nich powoływał się na wpływy i możliwość załatwienia sprawy w jeszcze innym ministerstwie niż resort rolnictwa. Jędrych nie powiedział, o jaki resort chodzi. Media podają nieoficjalnie, że jest to ministerstwo budownictwa.
Jędrych zaznaczył, że trzeba wyjaśnić, dlaczego urzędnicy niższego, średniego i wyższego szczebla w resorcie rolnictwa rekomendowali podjęcie decyzji o odrolnieniu działki na Mazurach - ostatnim podpisanym na dokumencie jest wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS. Poseł przyznał, że wyjaśnienia wymaga, czemu jego i innych wysokich urzędników związanych z PiS nie było na piątkowym spotkaniu kierownictwa ministerstwa rolnictwa. Według RMF FM będzie to badać warszawska prokuratura.
Z komisją spotkali się w czwartek szef CBA Mariusz Kamiński, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann. Wiadomo, że okoliczności przecieku będzie badać CBA. "Wprost" podaje, że również ABW. Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk zaprzeczyła tym informacjom. O "intensywnym śledztwie" w tej sprawie mówił Wassermann, który ocenia, że akcja CBA była legalna.
Marek Biernacki (PO) przyznał, że początkowo miał wątpliwości co do podstawy prawnej, na której oparto rozpoczęcie akcji CBA; po posiedzeniu komisji ocenił jednak, że "jakieś wątpliwości są, ale wydaje się, że prawo nie zostało złamane". "Oczywiście dlaczego zajęto się tą, a nie inną sprawą to już jest kwestia innej odpowiedzi" - dodał.
RMF FM podało, że warszawska prokuratura okręgowa ma sprawdzić, czy wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk złamał prawo, podpisując dokument o odrolnieniu ziemi na Mazurach. Według RMF, mógł on złamać prawo, bo zatwierdził projekt na podstawie sfabrykowanych przez CBA dokumentów. Rzeczniczka prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska ograniczyła się do oświadczenia, że trwa postępowanie w sprawie płatnej protekcji, a dla "dobra postępowania" nie udziela szczegółowych informacji o jego biegu.
Goście komisji złożyli "dość szczegółowe wyjaśnienia" dotyczące okoliczności akcji CBA - ocenił jej przewodniczący Paweł Graś (PO). Powtórzył zapewnienia Kamińskiego, że działania CBA nie były wymierzone przeciw konkretnej osobie - w tym przeciw Lepperowi.
"Zarzuty postawiono dwóm osobom, prowadzone jest śledztwo prokuratorskie - w jego toku może zostaną postawione kolejne zarzuty. Komisja ds. służb specjalnych nie wchodzi w pracę prokuratury, kontroluje działania służb specjalnych, którą jest CBA. Nadal istnieje różnica zdań, czy można było wszcząć całą operację - jest tu rozbieżność i dyskusja - czy przesłanki były wystarczające, by zastosować tu operację specjalną" - powiedział Graś.
Dodał, że bardzo intensywnie badana jest sprawa przecieku do Leppera, ale badane są również inne rozwiązania tej sprawy - że mógł być to zbieg okoliczności. "Wiadomo, kto miał wiedzę o działaniach CBA - samo Biuro, prokurator generalny, minister koordynator i premier" - powiedział Graś. W jego ocenie wyjaśnienia złożone przez Kamińskiego nie różniły się od informacji, które przekazał na środowej konferencji prasowej.
Ziobro powiedział, że na tym etapie śledztwa nie jest możliwe ujawnianie dowodów, czego domaga się Lepper. Zapewnił, że informacje, jakimi w styczniu CBA dysponowała, wnosząc o zgodę na operację specjalną, były wiarygodne - były to wiadomości o osobach powołujących się na wpływy w resorcie rolnictwa. Dla prawa nie jest istotne, czy te wpływy były rzeczywiste, bo takie powoływanie się samo w sobie jest przestępstwem - dodał. W tej sprawie zgadza się z nim Jędrych.
Ziobro podkreślił, że jeśli w trakcie operacji zaczęły się pojawiać nazwiska osób publicznych, to tym bardziej nie można byłoby jej przerywać. "Chyba nikt by nam tego nie wybaczył" - mówił. Podkreślił natomiast, że czym innym jest odpowiedzialność karna, a czym innym - polityczna. Minister oświadczył, że nie ma żadnej wiedzy o tym, by wicepremier Przemysław Gosiewski miał jakąkolwiek wiedzę o operacji CBA.
Kamiński dodał, że CBA bada, jak mogło dojść do przecieku informacji do Leppera. Nie chciał komentować zarzutów szefa Samoobrony wobec CBA. "Jesteśmy poważną instytucją państwową, nie będę się zniżał do poziomu takiej dyskusji" - powiedział pytany, czy czuje się szefem organizacji przestępczej, co zarzucał jemu i CBA Lepper.
Kamiński zaprzeczył, by Gosiewski wiedział o akcji i mógł być źródłem przecieku, w wyniku którego CBA nie udało się wręczyć kontrolowanej łapówki. Gosiewski w radiowych "Sygnałach Dnia" przyznał, że kilkakrotnie napomykał Lepperowi, iż jego relacje z Piotrem R. to "zła znajomość". RMF FM podaje, że Gosiewski dzień przed zatrzymaniem obu podejrzanych miał też wspomnieć Lepperowi, iż "wszystko się wyjaśni w ciągu 2 dni".
Również Wassermann wykluczył, by Gosiewski mógł ostrzec Leppera. Podkreślił, że Gosiewski to "doświadczony polityk i niezły prawnik", więc nie mógł tego zrobić. "Ja sądzę, że to co (Gosiewski - PAP) powiedział, to nie jest jeszcze żadne ujawnienie tajemnicy, to za daleko idące skojarzenia" - dodał odsyłając z tym pytaniem do Leppera, by on powiedział, "jakie wyciągnął z tego wnioski".
W opinii Wassermanna, informacje, jakie CBA miało, rozpoczynając operację, były wystarczająco wiarygodne, by jej wszczęcie zatwierdził zarówno Prokurator Generalny, jak i sąd. Nie wykluczył, że to Lepper mógł ostrzec R. i K. "Co najmniej jedna osoba zdradziła" - dodał.
Andrzej Grzesik (Samoobrona) całą operację uznał za "wielki skandal" i dodał, że będzie żądał przedstawienia dowodów winy Leppera oraz wyjaśnienia, "dlaczego złamano prawo przy okazji funkcjonowania CBA". Jego zdaniem, CBA "wykorzystano do cichego zamachu stanu". Ocenił, że powinna powstać komisja śledcza, która wyjaśni kulisy akcji CBA. Według niego, od pewnego momentu była ona "bezpośrednio wymierzona w Andrzeja Leppera", który jego zdaniem jest całkowicie niewinny.
"Nie ma dowodu na to, że ci dwaj panowie (Piotr R. i Andrzej K. - PAP) wcześniej brali udział w przestępstwach. Jest tylko domniemanie, że byli skłonni wziąć korzyść majątkową w zamian za załatwienie pewnych spraw w ministerstwie. Taka oględna wykładnia to przykład na to, że ten artykuł został źle zinterpretowany" - mówił Grzesik. Uważa, że Gosiewski skłamał, mówiąc, iż o sprawie dowiedział się dopiero w niedzielę.
Lepper po raz kolejny stwierdził, że nie ma żadnych dowodów jego winy, a akcja CBA była prowokacją. Dodał, że Mariusz Kamiński "stał na czele grupy przestępczej", prowadząc akcję wobec niego.ab, pap