Kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej został sztucznie wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki, który zwabił cudzoziemców złudną obietnicą szybkiego przedostania się do państw Unii Europejskiej. Do zmasowanego szturmu na granicę Polski doszło pod koniec 2021 roku. Od tego czasu Straż Graniczna wciąż informuje o kolejnych incydentach, ale skala dotycząca nielegalnych prób forsowania granicy jest zdecydowanie mniejsza.
Kryzys na granicy z Białorusią. „Straż Graniczna dała wyraźny sygnał”
– Na spadek liczby prób nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski znaczący wpływ ma powstanie bariery fizycznej na granicy i uruchomienie już ponad 100 km bariery elektronicznej oraz nasza zdecydowana postawa w pierwszej fazie presji migracyjnej – powiedziała w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Anna Michalska, rzeczniczka SG. – Straż Graniczna dała wyraźny sygnał Białorusi i światu, że polska granica jest chroniona i nikt nie zaakceptuje otwarcia szlaku nielegalnej migracji przez Polskę do innych krajów Europy Zachodniej – dodała.
Ze względu na zabezpieczenia wprowadzone na granicy z Białorusią, migranci próbują przedostać się do Polski przez Litwę (to granica wewnętrzna UE, nie ma tam kontroli, można ją swobodnie przekraczać). Jak podaje „Rz”, w ubiegłym roku przy granicy z Litwą zatrzymano 722 osoby (w 2021 roku było ich 317) oraz ujęto 145 „pomocników”, czyli trzykrotnie więcej niż rok wcześniej. Litwa zdecydowała się na budowę rozciągającego się na kilkaset kilometrów ogrodzenia na granicy z Białorusią. Straż Graniczna poinformowała również, że na granicy łotewsko-białoruskiej próby nielegalnego przedostania się wzrosły w 2022 roku o 40 proc.
Czytaj też:
Zdjęcia ukraińskiej rzeczniczki wywołały skandal. Internauci wzburzeni jej zachowaniemCzytaj też:
Podróż do Oslo zakończyła się, zanim się zaczęła. Akcja SG w samolocie