"Nie ma powodu, by wymazywać to nazwisko (Marka Siwca) z raportu, ani też nie ma powodu, by przepraszać. Przeciwnie - twierdzę, że (Siwiec) wiedział, podobnie jak jego prezydent (Aleksander Kwaśniewski) i inni, o tym, co się dzieje" - oświadczył Marty na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim.
Jak głosi przyjęty 26 czerwca przez Radę Europy raport, były prezydent Aleksander Kwaśniewski "wiedział i aprobował" rolę Polski w tajnych operacjach CIA prowadzonych na terytorium Polski. O operacjach CIA w Polsce mieli też wiedzieć ówcześni wysocy rangą funkcjonariusze państwowi: minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński, szef WSI Marek Dukaczewski i właśnie Siwiec. Wszyscy zaprzeczyli tym informacjom.
Adwokaci Siwca wezwali w poniedziałek Marty'ego, by "niezwłocznie zaprzestał naruszać dobra osobiste" wiceprzewodniczącego PE, usunął jego nazwisko z raportu i w ciągu siedmiu dni opublikował na stronach internetowych Rady Europy przeprosiny. W przeciwnym razie Siwiec skieruje pozew o ochronę dóbr osobistych do sądu rejonowego w Poznaniu, gdzie jest jego okręg wyborczy.
"Uciekanie się do sądu to oznaka słabości" - ocenił Marty.
Odmówił ujawnienia źródeł, dzięki którym mógł napisać w raporcie, że więzienia CIA były zlokalizowane na terenie Polski i Rumunii w latach 2003-2005. Siwiec, jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, miał wiedzieć o istnieniu więzień w Polsce, a także brać udział w negocjacjach związanych z prowadzeniem na terenie Polski programu CIA dotyczącego najgroźniejszych więźniów HVD (High-Value Detainees).
"Zapewnienie anonimowości źródeł jest konieczne ze względu na mur milczenia ze strony europejskich rządów, które w dodatku piętrzą przeszkody na drodze do ustalenia prawdy" - powiedział Marty. Ujawnił jedynie, że chodzi o "wiarygodne osoby wysokiego szczebla, dobrze znające dossier i zaangażowane w wykonywanie programu CIA". Zapewnił, że żadna z opublikowanych przez niego informacji nie pochodzi tylko z jednego źródła. "Byliśmy bardzo ostrożni" - podkreślił.
Zaznaczył, że nie twierdzi, iż jakikolwiek Polak był bezpośrednio zaangażowany w przetrzymywanie albo przesłuchiwanie więźniów CIA w Polsce. "Polskie służby zapewniały zewnętrzne wsparcie logistyczne i zabezpieczenie" - powiedział. "Niektórzy przedstawiciele władz byli na bieżąco, choć może nie we wszystkich szczegółach. To był ograniczony krąg osób. Ujawniliśmy ich nazwiska, bowiem informacje o ich roli były zupełnie jasne" - dodał Marty.
W Brukseli na forum połączonych Komisji Praw Człowieka, Spraw Zagranicznych oraz Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych spotkał się z mieszaną oceną swojej pracy ze strony eurodeputowanych. Uznanie wyraził m.in. autor analogicznego raportu Parlamentu Europejskiego Claudio Fava, który cieszył się z "podobnych wniosków". Brytyjska liberałka baronessa Sarah Ludford chwaliła Marty'ego za "bardzo wiarygodne sprawozdanie".
Nie zabrakło jednak eurodeputowanych, którzy mieli za złe szwajcarskiemu senatorowi formułowanie zarzutów niepopartych konkretnymi dowodami. "Jeszcze więcej anonimowych źródeł, jeszcze mniej dowodów i sprawdzonych informacji" - ironizował włoski chadek Jaś Gawroński. "Jakie były zastosowane przez pana metody? W mojej ocenie raport to manipulacja informacjami, jakie pan otrzymał, i rodzaj nagonki na Polskę i Rumunię" - powiedziała Barbara Kudrycka (PO).
"Większość raportu opiera się na domysłach" - ocenił Dariusz Rosati (SdPl), krytycznie wyrażając się o "odpowiedzialności za słowo" ze strony senatora Marty'ego.
Podczas spotkania z senatorem przeciwko umieszczeniu swojego nazwiska w raporcie protestował również rumuński eurodeputowany Ioan Mircea Pascu, który jako były minister obrony także miał wiedzieć o istnieniu więzień CIA.
Polskie władze wielokrotnie zapewniały, że żadnych tajnych więzień nie było; zarzuty odpierają też Rumuni.
ab, pap