W poniedziałek 16 stycznia łódzka prokuratura przesłuchiwała mężczyznę, podejrzewanego o zabicie pary w lofcie w Księżym Młynie. To zabytkowa część miasta, zrewitalizowana przed kilkoma laty. Znajdują się tam eleganckie lofty i właśnie jeden z nich wynajmowała cała opisywana tutaj trójka osób: 35-letni mężczyzna oraz jego ofiary.
Dwa ciała w Księżym Młynie
– Jak się okazało, na pierwszej kondygnacji, w pobliżu windy leżała zakrwawiona kobieta. Podjęta próba jej reanimacji była bezskuteczna – ujawnił mediom w poniedziałek Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
– Piętro wyżej natomiast, nieopodal mieszkania, w którym doszło do zdarzenia, znaleziono ciało mężczyzny. Na ciele obu ofiar ujawniono bardzo liczne rany, głównie w obrębie tułowia. Zarówno w mieszkaniu, jak i na zewnątrz widoczne były ślady krwi. Zabezpieczono nóż kuchenny, prawdopodobne narzędzie zbrodni. W lokalu znaleziono butelki po alkoholu i prawdopodobnie substancje psychotropowe – opowiadał dalej.
Podwójne morderstwo w Łodzi. Sprawca szukał księdza
Podejrzanego zatrzymano w noc morderstwa dwa kilometry od miejsca zbrodni, około 5 nad ranem. Dobijał się do drzwi kościoła ewangelicko-augsburskiego pod wezwaniem św. Mateusza. Mówił, że chce porozmawiać z księdzem. – Był on bardzo pobudzony, nie miał na sobie kurtki. Kontakt z nim był praktycznie niemożliwy. Na jego ciele i odzieży ujawniono ślady krwi – przekazał rzecznik policji.
Makabra w Łodzi. Morderca słyszał głosy
W szpitalu stwierdzono, że zatrzymany jest pod wpływem środków odurzających. Zatrzymano go, ponieważ to na jego nazwisko wynajęty został feralny loft. Razem ze znajomą parą przyjechał do Łodzi ze Zduńskiej Woli. Pili piwo i narkotyzowali się. 35-latek przyznał przed prokuratorem, że dokonał obu morderstw. Tłumaczył, że w pewnym momencie „usłyszał głosy i zobaczył demony – zaczął z nimi walczyć”. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Najbardziej poszukiwany boss mafii wpadł w ręce policji. Ukrywał się 30 latCzytaj też:
Poszukiwania Iwony Wieczorek. „Mam nadzieję, że policja mnie za to nie zlinczuje”