Europejscy przywódcy i analitycy ds. konfliktów zbrojnych zwracają uwagę na piątkowe wydarzenie, które może mieć wpływ na dalszy przebieg wojny. Na 20 stycznia zaplanowano spotkanie w amerykańskiej bazie Ramstein w Niemczech. To tam mogą zostać ogłoszone decyzje dotyczące dalszego przekazywania sprzętu wojskowego dla Ukrainy.
Wojna w Ukrainie. Miedwiediew pisze o wojnie nuklearnych mocarstwach
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła we wtorek, że zachodni sojusznicy muszą „zwiększyć” poziom wsparcia wojskowego i sprzętu wysyłanego na Ukrainę. Jej zdaniem Ukraina potrzebuje „całego sprzętu wojskowego, z jakim może sobie poradzić, w tym zaawansowanych systemów”. Na tę wypowiedź ironicznie zareagowała Maria Zacharowa.
Temat dostaw czołgów ujawnia obawy Kremla dotyczące rozwoju konfliktu w niechcianym przez nich kierunku. Świadczyły o tym wcześniejsze słowa Dimitrija Miedwiediewa. W czwartek wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej wrócił do tej sprawy i napisał o widmie wojny nuklearnej.
„Jutro w bazie NATO w Ramstein wielcy dowódcy wojskowi będą dyskutować o nowych taktykach i strategiach, a także o dostawach nowej broni ciężkiej i systemów uderzeniowych na Ukrainę. Dzieje się to zaraz po Forum Ekonomicznym w Davos, gdzie powtarzali jak mantrę: Aby osiągnąć pokój, Rosja musi przegrać” – napisał.
Dostawy sprzętu dla Ukrainy wywołują lawinę komentarzy z Rosji
Miedwiediew zwrócił ironicznie uwagę, że nikomu „z tych biednych (przywódców państw NATO – red.) nigdy nie przychodzi do głowy wyciągnięcie z tego następującego podstawowego wniosku: utrata potęgi nuklearnej w wojnie konwencjonalnej może wywołać wybuch wojny nuklearnej”. „Mocarstwa nuklearne nie przegrały większych konfliktów, od których zależy ich los” – oświadczył były premier.
„To powinno być oczywiste dla każdego. Nawet dla zachodniego polityka, który zachował przynajmniej ślad inteligencji” – podsumował. Oświadczenie zastępcy szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej sprawiło, że głos zabrał także rzecznik Kremla. Zapewnił, że słowa Miedwiediewa nie oznaczają, że Rosja zamierza zmienić doktrynę obronną.
Czytaj też:
Afgański syndrom. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Potrzebna byłaby armia liczona w milionyCzytaj też:
Trwa walka o wpływy. Jewgienij Prigożyn wskazał „zdrajców” w otoczeniu Putina