To, co widzieli mieszkańcy apartamentowca w warszawskiej dzielnicy Wilanów przypominało rozrzucone puzzle.
Wpół do czwartej nad ranem 30 kwietnia 2021 roku – początek długiego weekendu. Noc jest wyjątkowo ciepła, ludzie śpią przy otwartych oknach. Budzi ich przeszywający krzyk, tupot nóg i czyjś głos powtarzający: – Nie, nie, nie.
Ci, którzy chwilę później wyszli na balkon słyszą wołanie: – Ratunku, pomocy, dłużej tak nie wytrzymam, umieram. Biegną na parter. Przy wejściu do bloku stoi zgięty w pół młody mężczyzna. Jedną ręką trzyma się barierki ogródka, drugą za brzuch. W pewnym momencie osuwa się na ziemię. Pochylona nad nim kobieta to mieszkanka apartamentowca Karolina B. Błagający o ratunek to Igor K. Jest jej partnerem.
Lokatorzy kojarzą tę parę, gdyż często hałaśliwie biesiaduje w przydomowym ogródku. Na pytanie, co się stało, kobieta odpowiada, że jej narzeczony przechodził przez płot i nadział się na wystające kolce.
Nie ma jasności, kto wezwał pogotowie. Rok później, podczas procesu sądowego, świadkowie będą twierdzić, że Karolina B. ociągała się przed wezwaniem karetki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.