W Japonii skończyła się już era pracy dla każdego
Przez dziesięciolecia Japończycy znali bezrobocie jedynie z zagranicznych korespondencji. Tymczasem według najnowszych danych rządowych, aż 3,3 mln dorosłych obywateli Japonii nie może znaleźć pracy, a bezrobocie osiągnęło najwyższy w najnowszej historii tego kraju poziom 5 proc. - ponaddwukrotnie wyższy niż na początku lat 90. Nie ma nadziei na rychłą poprawę sytuacji. Toshiba, największy japoński producent chipów komputerowych, ogłosiła program restrukturyzacji zatrudnienia, zakładający likwidację 17 tys. miejsc pracy, co oznacza zwolnienie prawie 10 proc. załogi. Podobne posunięcia zapowiedzieli również inni potentaci japońskiego sektora elektronicznego - NEC, Fujitsu, Hitachi i Matsushita.
I nie opuszczę cię aż do emerytury
Z perspektywy Europy pięcioprocentowe bezrobocie nie wydaje się tragedią. Dla Japończyków jednak pozbawienie zatrudnienia to wciąż zjawisko szokujące, uderzające w nienaruszalne - jak się do tej pory wydawało - podstawy życia społecznego i gospodarczego tego kraju. Dla wielu to prawdziwy koniec świata.
Jeszcze nie tak dawno japońscy przedsiębiorcy szczycili się wypracowanym przez siebie modelem zarządzania. Jego główne elementy określano mianem trzech świętych skarbów, nawiązując do mitycznych symboli władzy cesarskiej. Owe skarby to praktyka dożywotniego zatrudnienia, system płac oparty na wieku i stażu pracy oraz związki zawodowe, które ze względu na rozdrobnienie oraz długoletnie związanie pracowników z firmą spełniają często funkcję drugiego działu kadr.
Japońskie przedsiębiorstwa zwykle raz do roku przeprowadzają nabór pracowników, konkurując między sobą o pozyskanie absolwentów możliwie najlepszych uczelni. Dla młodych Japończyków wybór przyszłego pracodawcy to wciąż jedna z najważniejszych decyzji życiowych. Są bowiem świadomi, że najprawdopodobniej przyjdzie im związać z nim swoje życie zawodowe aż do emerytury.
Złota smycz
Z jednej strony, firma wymaga od swoich ludzi lojalności i niemal pełnego poświęcenia się pracy, z drugiej - naturalne jest, że pracownik może oczekiwać gwarancji zatrudnienia. Przedsiębiorstwa japońskie w pogarszających się warunkach rynkowych za wszelką cenę starają się uniknąć zwolnień. Dochodzi do nich w ostateczności, gdy zawiodą inne sposoby wyjścia z kłopotów. Na pierwszy ogień idą nadgodziny i premie, w dalszej kolejności dokonuje się cięć w wynagrodzeniach kadry menedżerskiej średniego i wyższego szczebla i wstrzymuje nabór nowych pracowników. Gdy i to nie skutkuje, organizowane są transfery pracowników do przedsiębiorstw powiązanych i zależnych.
"Trzy święte skarby" wywierają silny wpływ na całą gospodarkę. Ich bezpośrednią konsekwencją jest niedorozwój japońskiego rynku pracy. Tylko nieliczni decydują się na zmianę zatrudnienia. Jest to tym trudniejsze, że nowy szef, przyjmując za główne kryterium staż pracy, zazwyczaj nie jest skłonny zaoferować atrakcyjnych warunków płacowych. Nie bez znaczenia jest również panująca zasada ograniczonego zaufania do ludzi zmieniających pracę - uważa się ich powszechnie za nielojalnych. Japońskie stosunki pracy wpływają też na słaby rozwój polityki społecznej rządu. Ponieważ pracodawcy zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa pracy, rola władz w tym zakresie jest dużo mniejsza niż w innych krajach wysoko rozwiniętych.
Koło ratunkowe Koizumiego
System dożywotniego zatrudnienia w Japonii przechodzi już do historii. Rząd zamierza przeznaczyć 1,7 bln jenów (14 mld USD) na sfinansowanie programu osłonowego, mającego łagodzić skutki rosnącego bezrobocia i ułatwiać tworzenie nowych miejsc pracy. Chce również wypłacać pracodawcom po 700 tys. jenów (5,8 tys. USD) za zatrudnienie każdego bezrobotnego. Propozycje te zdają się jednak kłócić z programem gospodarczym premiera Junichiro Koizumiego, przewidującego cięcia w wydatkach rządowych i ograniczanie długu publicznego, sięgającego już 130 proc. PKB.
Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy może utrudnić premierowi wprowadzenie wielu odważnych, choć bolesnych reform, zapowiedzianych pod koniec lipca tuż przed wyborami do izby wyższej parlamentu. Do bardzo ważnych zadań stojących przed rządem w Tokio, takich jak sanacja sektora bankowego, zmniejszenie wydatków publicznych czy ożywienie konsumpcji, dochodzą zatem jeszcze dwie nie mniej istotne kwestie. Trzeba będzie stworzyć mechanizmy zwiększające elastyczność i efektywność rynku pracy oraz zmienić założenia polityki społecznej, by mogła skutecznie zastąpić zanikający system dożywotniego zatrudnienia. Z pewnością jednak japońskie społeczeństwo nieprędko zdoła się oswoić z myślą, że era pracy dla każdego już minęła. Najprawdopodobniej bezpowrotnie.
I nie opuszczę cię aż do emerytury
Z perspektywy Europy pięcioprocentowe bezrobocie nie wydaje się tragedią. Dla Japończyków jednak pozbawienie zatrudnienia to wciąż zjawisko szokujące, uderzające w nienaruszalne - jak się do tej pory wydawało - podstawy życia społecznego i gospodarczego tego kraju. Dla wielu to prawdziwy koniec świata.
Jeszcze nie tak dawno japońscy przedsiębiorcy szczycili się wypracowanym przez siebie modelem zarządzania. Jego główne elementy określano mianem trzech świętych skarbów, nawiązując do mitycznych symboli władzy cesarskiej. Owe skarby to praktyka dożywotniego zatrudnienia, system płac oparty na wieku i stażu pracy oraz związki zawodowe, które ze względu na rozdrobnienie oraz długoletnie związanie pracowników z firmą spełniają często funkcję drugiego działu kadr.
Japońskie przedsiębiorstwa zwykle raz do roku przeprowadzają nabór pracowników, konkurując między sobą o pozyskanie absolwentów możliwie najlepszych uczelni. Dla młodych Japończyków wybór przyszłego pracodawcy to wciąż jedna z najważniejszych decyzji życiowych. Są bowiem świadomi, że najprawdopodobniej przyjdzie im związać z nim swoje życie zawodowe aż do emerytury.
Złota smycz
Z jednej strony, firma wymaga od swoich ludzi lojalności i niemal pełnego poświęcenia się pracy, z drugiej - naturalne jest, że pracownik może oczekiwać gwarancji zatrudnienia. Przedsiębiorstwa japońskie w pogarszających się warunkach rynkowych za wszelką cenę starają się uniknąć zwolnień. Dochodzi do nich w ostateczności, gdy zawiodą inne sposoby wyjścia z kłopotów. Na pierwszy ogień idą nadgodziny i premie, w dalszej kolejności dokonuje się cięć w wynagrodzeniach kadry menedżerskiej średniego i wyższego szczebla i wstrzymuje nabór nowych pracowników. Gdy i to nie skutkuje, organizowane są transfery pracowników do przedsiębiorstw powiązanych i zależnych.
"Trzy święte skarby" wywierają silny wpływ na całą gospodarkę. Ich bezpośrednią konsekwencją jest niedorozwój japońskiego rynku pracy. Tylko nieliczni decydują się na zmianę zatrudnienia. Jest to tym trudniejsze, że nowy szef, przyjmując za główne kryterium staż pracy, zazwyczaj nie jest skłonny zaoferować atrakcyjnych warunków płacowych. Nie bez znaczenia jest również panująca zasada ograniczonego zaufania do ludzi zmieniających pracę - uważa się ich powszechnie za nielojalnych. Japońskie stosunki pracy wpływają też na słaby rozwój polityki społecznej rządu. Ponieważ pracodawcy zapewniają wysoki poziom bezpieczeństwa pracy, rola władz w tym zakresie jest dużo mniejsza niż w innych krajach wysoko rozwiniętych.
Koło ratunkowe Koizumiego
System dożywotniego zatrudnienia w Japonii przechodzi już do historii. Rząd zamierza przeznaczyć 1,7 bln jenów (14 mld USD) na sfinansowanie programu osłonowego, mającego łagodzić skutki rosnącego bezrobocia i ułatwiać tworzenie nowych miejsc pracy. Chce również wypłacać pracodawcom po 700 tys. jenów (5,8 tys. USD) za zatrudnienie każdego bezrobotnego. Propozycje te zdają się jednak kłócić z programem gospodarczym premiera Junichiro Koizumiego, przewidującego cięcia w wydatkach rządowych i ograniczanie długu publicznego, sięgającego już 130 proc. PKB.
Pogarszająca się sytuacja na rynku pracy może utrudnić premierowi wprowadzenie wielu odważnych, choć bolesnych reform, zapowiedzianych pod koniec lipca tuż przed wyborami do izby wyższej parlamentu. Do bardzo ważnych zadań stojących przed rządem w Tokio, takich jak sanacja sektora bankowego, zmniejszenie wydatków publicznych czy ożywienie konsumpcji, dochodzą zatem jeszcze dwie nie mniej istotne kwestie. Trzeba będzie stworzyć mechanizmy zwiększające elastyczność i efektywność rynku pracy oraz zmienić założenia polityki społecznej, by mogła skutecznie zastąpić zanikający system dożywotniego zatrudnienia. Z pewnością jednak japońskie społeczeństwo nieprędko zdoła się oswoić z myślą, że era pracy dla każdego już minęła. Najprawdopodobniej bezpowrotnie.
Więcej możesz przeczytać w 37/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.