Największą porażką bloku komunistycznego była nieumiejętność wyprodukowania dżinsów
Nie pamiętam swoich pierwszych dżinsów. Pamiętam jakieś takie… trochę jakby niedżinsy… Rodzice kupili je mi i bratu, kiedy jeździliśmy na wspólne wakacje do Druskiennik… Uszyte jak dżinsy, ale tkanina jakaś nie taka… Niektórzy ścierali cegłą. Bzdura! Nikt się nie dał nabrać… Każdy wiedział, jak szew powinien być przeszyty, gdzie ma być skórzana naszywka, gdzie wszyta chorągiewka, jaki rozporek, jakie guziki… Fajansiarzy, oczywiście, było sporo, więc zawsze dało radę wcisnąć badziewie za firmówkę… A jeszcze można było chlorkiem! Ale to wtedy, jak komuś się nie chciało cegłą…" – tak socjalistyczne dżinsy wspominał białoruski pisarz Nikołaj Chalezin w monodramie „Pokolenie jeans”.
Takie wspomnienie mogło być zanotowane w dowolnym kraju bloku wschodniego przez rokiem 1989. Bo dżinsy były wszędzie tam jednakowo pożądane. I nigdzie nie udało się wyprodukować spodni przypominających te z Zachodu.
Takie wspomnienie mogło być zanotowane w dowolnym kraju bloku wschodniego przez rokiem 1989. Bo dżinsy były wszędzie tam jednakowo pożądane. I nigdzie nie udało się wyprodukować spodni przypominających te z Zachodu.
Więcej możesz przeczytać w 30/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.