Rzecznik rządu podkreślił, że wbrew twierdzeniom Giertycha o brakach formalnych tego rozporządzenia, wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
Giertych uważa, że przyjęte we wtorek przez rząd rozporządzenie uchylające nowy kanon lektur ma braki formalne m.in. ze względu na to, że nie zostało poddane 30-dniowemu trybowi konsultacji międzyresortowych. Minister edukacji krytykuje także to, że rząd zajął się we wtorek tą sprawą mimo, że nie było jej w planowanym porządku obrad, a on sam był w tym czasie na urlopie. Zapowiedział, że skieruje wniosek do TK gdy tylko wtorkowe rozporządzenie zostanie opublikowane w Monitorze Polskim.
Po posiedzeniu Rady Ministrów rzecznik rządu poinformował, że premier, uzasadniając decyzję o uchyleniu nowego kanonu lektur, podkreślił, że nie wyobraża sobie, by nie było w nim takich twórców jak Witold Gombrowicz. Podczas posiedzenia trzej ministrowie z LPR i Samoobrony zgłosili zdania odrębne. W komunikacie po posiedzeniu rządu CIR podał, że rząd uznał za konieczną ponowną analizę wykazu lektur m.in. z powodu kontrowersji, jakie wzbudził kanon zaproponowany przez Giertycha i zastrzeżeń ze strony ministra kultury.
Giertych podpisał rozporządzenie wprowadzające nowy kanon lektur szkolnych na początku lipca; nie było w nim żadnego dzieła Gombrowicza, znalazła się za to powieść jednego z twórców PRON Jana Dobraczyńskiego "Cień ojca". Zgodnie z nowym kanonem lektur, uczniowie mieliby czytać obowiązkowo m.in. cztery powieści Henryka Sienkiewicza, "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II oraz "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego.
Rozporządzenie w sprawie kanonu lektur od kilku tygodni wywoływało kontrowersje. Premier wielokrotnie podkreślał, że nie wyobraża sobie kanonu lektur bez Gombrowicza. Minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski nazwał zaś podpisanie tego rozporządzenia przez ministra edukacji "błędną decyzją".
ab, pap