Po osiągnięciu porozumienia ws. dostarczania Ukrainie czołgów zachodniej produkcji, kraje Zachodu dyskutują obecnie nad kolejnym krokiem, który znacząco wzmocniłby ukraińską armię.
Polska także rozważa przekazanie myśliwców Ukrainie
Chodzi o dostawy myśliwców, także zachodniej produkcji, o co apeluje zresztą prezydent Wołodymyr Zełenski. Warto wspomnieć, że do tej kwestii odniósł się w czwartek, 9 lutego, premier Mateusz Morawiecki.
– Możemy działać tylko i wyłącznie w ramach całej formacji NATO. Jeśli zapadnie taka decyzja, nie będziemy pierwszymi, którzy przekażą myśliwce, ale będziemy pozytywnie odpowiadać na to. Pod warunkiem, podkreślam, że ci, którzy mają ich najwięcej, mają najnowocześniejsze myśliwce, będą mogli je przekazać – skomentował szef naszego rządu.
Buńczuczny komentarz rzecznika Putina
Do rozważań nad przekazaniem Ukrainie myśliwców odniósł się tego samego dnia również Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Władimira Putina.
Pieskow oświadczył, że myśliwce „nie zmienią trajektorii” rosyjskiej armii oraz „nie zmienią wyniku” – jak propaganda Kremla konsekwentnie określa napaść na Ukrainę – „specjalnej operacji wojskowej”.
– Postrzegamy to jako nic innego jak rosnące zaangażowanie Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji w konflikt między Rosją a Ukrainą. Stopniowo zaciera się granica między zaangażowaniem pośrednim a bezpośrednim. Można tylko wyrazić ubolewanie i stwierdzić, że takie działania prowadzą do eskalacji, przedłużają konflikt, czynią ten konflikt bardziej bolesnym, w tym bolesnym dla Ukrainy. W zasadzie te działania nie zmienią wyniku konfliktu i nie zmienią trajektorii, jaką obiera nasz kraj w zakresie osiągania swoich celów w ramach „specjalnej operacji wojskowej” – powiedział rzecznik Putina.
Czytaj też:
Gazprom stworzy prywatną armię. Jest zgoda rosyjskiego rząduCzytaj też:
To koniec Grupy Wagnera? Sztab rosyjskiej armii czeka na decyzję Prigożyna