Tak bawią się Rosjanie w Egipcie. Tydzień z nimi wystarczy, by zrozumieć, że mamy problem

Tak bawią się Rosjanie w Egipcie. Tydzień z nimi wystarczy, by zrozumieć, że mamy problem

Turyści w basenie
Turyści w basenie Źródło: Shutterstock / Akimov Igor
Przez lata byli tu mocarzami. Rosjanie i ich język zawładnęli przestrzenią publiczną w turystycznych miastach Egiptu do tego stopnia, że przeciętny krajan Putina mógł zjeść, zrobić zakupy, zamówić drinka i pomówić o życiu z barmanem, nie znając słowa w obcym języku. Czy coś zmieniło się rok po wybuchu wojny? Niewiele, a tydzień rozmów z Rosjanami na urlopach wystarczy, żeby zrozumieć, że mamy problem.

– A gdzie ty się nauczyłeś po rosyjsku? Może ty szpion (szpieg – red.)?

– Co ty pierdolisz, Walera? Jaki szpion? Może to ty jesteś ktoś tak ważny dla Putina, że za tobą wysyłają człowieka? Mam się bać?

– Ty durak (dureń – red.)? Dawaj, wypijemy.

Krótki dialog przy basenowym barze otworzył mi możliwość przyjrzenia się temu, do czego większość Polaków nie ma dziś bezpośredniego dostępu. Wystarczyło paść przypadkową ofiarą obfitej gestykulacji turysty – Walery, mieć w głowie pozostałości zdawanej prawie dwie dekady temu matury z rosyjskiego i odpowiedzieć Walerze w języku Puszkina, że nic się nie stało.

Tydzień w egipskiej Hurghadzie i rozmowy z wypoczywającymi tam Rosjanami to za mało, żeby stawiać jakiekolwiek diagnozy, ale jeśli ten niewielki wycinek urlopowej rzeczywistości, może oddać jakiś fragment stanu duszy przeciętnego Rosjanina – urlopowicza, to mamy powody do niepokoju.

Źródło: Wprost