– Farby na wejściu do końca nikt nie umył. Potworne uczucie – wchodzić po tym do środka, jak po takim szlamie. Człowiek ma wrażenie, że w tym grzęźnie – mówi nam pracownik radia.
Pracownicy nie wytrzymują. Wiele osób jest na zwolnieniach lekarskich, część wykorzystuje urlopy. Także dlatego, że na wszystkich wylała się gigantyczna fala hejtu. „I jak wam się żyje mordercy? Komu najpierw wp*******ć?” – przeczytała w mailu jedna z dziennikarek. „Nie dzisiaj, nie jutro, ale w końcu jakiś życzliwy dopadnie kogoś z was i tę k****ę, która dziennikarza udaje. W******l będzie taki, że wijąc się z bólu będziecie prosić o dobicie. Oblanie kwasem, podpalenie, dźgnięcie nożem, potrącenie autem i wiele innych” – groził anonimowy nadawca.
– Dostałam dwa maile z pogróżkami, zgłosiłam sprawę na policję. Ludzie oskarżają całą firmę, nie interesuje ich to, kto jest odpowiedzialny – mówi nam dziennikarka.
– Mało kto chce z nami rozmawiać – stwierdza kolejny z dziennikarzy. Mówi też, że większość pracowników nie utożsamia się z tym, co od miesięcy robił na antenie Tomasz Duklanowski i jego najbliżsi współpracownicy. – Ludzie zajmują się muzyką, reportażami, przepracowali w radiu nawet 40 lat. Co oni mają wspólnego z człowiekiem, który przyszedł tu dwa lata temu? – pyta retorycznie dziennikarz. – Dział informacji to tuba propagandowa – dodaje.
Jednak w zespole radia nie ma jedności. Część dziennikarzy wciąż stoi po stronie redaktora naczelnego. – Nie rozumiemy tego – powtarzają ci, którzy nie mają wątpliwości, że Tomasz Duklanowski złamał zasady etyki dziennikarskiej. I powinien ponieść konsekwencje. – Ale nie przekona się tej mniejszości, która zrobiła przewrót i jest teraz w kierownictwie, że Duklanowski postąpił źle. Oni nie przyjmują tego do wiadomości. To jak rozmowa ze ścianą – uważa jeden z dziennikarzy.