Słynne seicento wróciło do właściciela bez tylnych lamp. Samochód trafi na licytację WOŚP

Słynne seicento wróciło do właściciela bez tylnych lamp. Samochód trafi na licytację WOŚP

Wypadek z udziałem Beaty Szydło
Wypadek z udziałem Beaty Szydło Źródło: Newspix.pl / Michal Legierski
W sobotę, po sześciu latach, słynne seicento, które brało udział w wypadku z rządową kolumną wróciło do właściciela. Choć w samochodzie w tajemniczych okolicznościach zaginęły tylne lampy, Sebastian Kościelnik, po koniecznej naprawie, planuje przeznaczyć je na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Choć uderzenie nastąpiło z przodu, zwrócony Sebastianowi Kościelnikowi samochód nie ma tylnych lamp. – Dostałem informacje, że zostały zabrane na ekspertyzę i samochód wrócił już bez tych lamp. Również sąd dopytywał, co się stało z tymi lampami, ale trudno to określić. Skoro ginęły inne dowody, to lampy to nie jest taki wielki szczegół – mówi w rozmowie z TVN24 kierowca.

Kościelnik zapowiedział, że pojazd przekaże na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Myślę, że do tego czasu auto będzie przywrócone do używalności, by mogło wrócić na drogi, bo w takim stanie wygląda jak pomnik. Mam nadzieję, że cała ta kwota przyczyni się do kolejnych dobrych rzeczy – dodaje.

Prawomocny wyrok w sprawie wypadku z udziałem Beaty Szydło

Do zdarzenia doszło w 2017 roku, kiedy rządowa kolumna z Beatą Szydło na pokładzie brała udział w wypadku z kierującym seicento Sebastianem Kościelnikiem. Od początku były wątpliwości, czy kolumna poruszała się prawidłowo. Jak wskazywano, miały być wówczas włączone jedynie sygnały świetlne, a nie świetlne i dźwiękowe, jak mówią przepisy. Funkcjonariusze BOR, którzy wówczas zeznawali zarzekali się, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

W poniedziałek 27 lutego Sąd Okręgowy w Krakowie wydał kolejny wyrok w tej sprawie i zdecydował, że apelacje złożone do wyroku sądu pierwszej instancji są bezzasadne. Od wyroku sądu w Oświęcimiu odwołała się zarówno prokuratura, która chciała skazania kierowcy fiata, jak i sam Kościelnik, który domagał się uniewinnienia.

Krakowski sąd utrzymał tym samym wyrok sądu w pierwszej instancji, który uznał, że Kościelnik jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku i warunkowo umorzył postępowanie w tej sprawie na rok. Ponadto w myśl tego wyroku, winę za kolizję ponosił również kierowca Biura Ochrony Rządu, który nie użył sygnału dźwiękowego w trakcie przejazdu rządowej kolumny samochodów. Wyrok jest prawomocny.

Czytaj też:
„Zniszczyła życie młodemu chłopakowi”. Beata Szydło odpowiada pozwem
Czytaj też:
Campus Trzaskowskiego. Nitras przerwał relację w TVN24. Przedstawił niespodziewanego gościa

Opracował:
Źródło: TVN24