Głosować na ludzi mądrych, dobrych, z poczuciem humoru i uczciwych. W razie wątpliwości głosować na rude
1 W Bodzentynie wchodzimy po schodkach na pięterko, gdzie poważny gospodarz nalewa piwo czterem panom siedzącym przy stole, wyraźnie miejscowym sąsiadom. Włącza dziennik, migawki wyborcze... I nagle zaczyna się. Pierwszą wiąchę rzuca gospodarz, drobny właściciel z nowej klasy średniej, potem wszyscy goście. K..., do roboty! - krzyczą, przeklinając polskich polityków. Nie zwracają już uwagi na to, kto z jakiej partii. Politycy znikają, ludzie uspokajają się i wracają do normalnej rozmowy.
2 Czytelnicy piszą do "Trybuny": Pan Depa z Warszawy pyta, czy minister Komorowski nie rozumie, że w grudniu 1981 r. "Wojsko Polskie uchroniło naród przed wojną domową i obcą interwencją". Pan Depa nie rozumie, że do wojny trzeba broni, a miało ją tylko Wojsko Polskie, więc do wojny domowej nie doszło, bo Wojsko Polskie jednostronnie pilnowało, żeby nikt nie przeszkadzał policji w aresztowaniu działaczy związkowych i zamknięciu ich biur. Obca interwencja zaś nastąpiła per procura, bo skoro rozwiązano "Solidarność" po to, żeby Rosjanie nie weszli, to widocznie zrobiono za Rosjan to, na czym im zależało. Pan Żelechowski zauważył, że odtajniono dokumenty rozważające "zapobieganie wojnie domowej za pomocą Wojska Polskiego" nie w grudniu, ale w lecie 1980 r., a więc zanim jeszcze powstała "Solidarność", ale uważa, że minister zamiast ujawniać, powinien kazać wojsku usuwać skutki powodzi. Pan S.S. denerwuje się, że MEN nie ingeruje w to, z jakich podręczników będą się uczyć dzieci (dlaczego w takim razie prof. Wiatr denerwuje się, że prawica miała "faktyczny monopol" na publikacje podręczników historii?), a pan Studek, przyłączając się do narodowej dyskusji nad ratowaniem finansów publicznych, proponuje zlikwidować możliwość odpisywania nieograniczonych darowizn na cele kościelne. Pan Wiśniewski i pani Domańska chcą, żeby manko spłacali rządzący, ale spóźnili się, bo trzeba było najpierw ściągnąć je z Gierka, kiedy żył, bo trzeba będzie jego długi spłacać jeszcze przez najbliższe lata. Co w "Naszym Dzienniku"? Nie widzę dziś kolejnych propozycji budżetowych, ale za to pan Przekop pisze do prezydenta, że rzucając oszczerstwa na Radio Maryja, krzywdzi naród. Do prezydenta mają zresztą pretensje również czytelnicy "Trybuny", że - ich zdaniem - sprzyja rządowi Buzka i ratuje budżet, zwołując Radę Gabinetową. Zdaje się, że jedni i drudzy zgadzają się też we współczuciu dla Slobodana Milosevicia. Ogólne poruszenie umysłów, nawet nadzwyczaj liberalna "Rzeczpospolita" pod hasłem "Pomysł" drukuje list czytelniczki, przepraszam, niestety, nie zanotowałem nazwiska, która w celu uzdrowienia budżetu proponuje obłożenie nowej i starej klasy średniej podatkiem od wczasów zagranicznych, niepomna, że nasza rodzima wielka burżuazja czasem płaci podatki tylko na Kajmanach.
3 Cóż radzić czytelnikowi, który wzburzony zastanawia się, co zrobić w dniu wyborów? W tej sytuacji trzeba głosować na ludzi, bo po wyborach partię mogą i tak zmienić pięć razy albo i nową jakąś założyć. Oczywiście głosować, ale rozsądnie, to znaczy na takich, którzy mówią rozsądnie, a poza tym udowodnili w przeszłości, że rozsądnie rządzą, a przynajmniej, że zachowują się rozsądnie. Bo w parlamencie nikt nie staje się bardziej rozsądny, raczej odwrotnie. Okazuje się, że jeśli zamknie się na cztery lata 560 ludzi i da się im pieniądze, to nawet dorośli - jak widać - będą robić głupstwa.
4 Najważniejsza jest ekonomia, ale w sytuacji gdy finansiści i ministrowie finansów niewiele wiedzą, nie jestem na tyle nierozsądny, abym coś o ekonomii mniemał albo i nie mniemał. Obiecankom nie wierzyć, głosować na tych, którzy lubią ludzi, a więc lubią różnorodność poglądów (bez niej bowiem życie byłoby nudne), tacy łatwiej znajdą dobrego ekonomistę. Na takich, którzy mogą się spierać o socjalizm czy kapitalizm, ale nie będą uważać, że Polska Ludowa była lepsza od demokracji dlatego, że wszyscy pracowali, niektórzy nawet przymusowo. Głosować na takich, którzy cieszą się, że w Polsce są nie tylko Polacy, ale także Wietnamczycy, bo dzięki temu jedzenie na ulicy jest bardziej urozmaicone. I takich, którzy nie oburzają się, że ich sąsiedzi za górką żegnają się w drugą stronę, choć modlą się do tego samego Chrystusa. Zasadniczo głosować na ludzi mądrych, dobrych, z poczuciem humoru i uczciwych. W razie wątpliwości głosować na rude.
5 Nie głosować na tych, którzy sądzą, że każdy jest kowalem własnego losu, nawet jeśli ma lat siedemdziesiąt. Podobnie jak na mówiących, że sprawiedliwość społeczna jest ważniejsza od sprawiedliwości. Nie głosować na tych, którzy uważają, że władza jest dla tych, którzy muszą się dorobić, bo podatki są po to, by wybranych demokratycznie wyposażyć pensją i dietami na dalszą drogę w kapitalizm. Nie głosować na sądzących, że naród jest głupi, a mądrzy są ci, którzy umieją jego głupotę wykorzystać. Nie głosować na uważających, że w kraju wystarczą płatne szkółki wieczorowe, bo ich własne pociechy będą przecież studiować w Oksfordzie i na Harvardzie. Nie głosować na chcących zrobić z telewizji publicznej telewizję rządową ani na tych, którzy telewizję publiczną chcą skomercjalizować, bo ludowi wystarczy Wielki Brat. Nie głosować na przekonanych, że lepszy jest kapitał polski, nawet jeśli przynosi straty nam wszystkim z wyjątkiem dyrektorów. Nie głosować na tych, którzy myślą, że rząd jest od kierowania gospodarką, a politycy od prowadzenia interesów. Nie głosować na tych, którzy mają zbyt dobre życie rodzinne, bo ci będą dolatywać za nasze pieniądze co tydzień do domu i ulokują wszystkich szwagrów na stanowiskach w kasie chorych, a świekrom załatwią zamówienia publiczne i komunalne działki za darmo. Nie głosować na tych, którzy na drugi dzień powiedzą, że wybrał ich naród, a nie wyborcy, których mają w nosie. Nie głosować na prawicowe blondynki i lewicowych brunetów.
2 Czytelnicy piszą do "Trybuny": Pan Depa z Warszawy pyta, czy minister Komorowski nie rozumie, że w grudniu 1981 r. "Wojsko Polskie uchroniło naród przed wojną domową i obcą interwencją". Pan Depa nie rozumie, że do wojny trzeba broni, a miało ją tylko Wojsko Polskie, więc do wojny domowej nie doszło, bo Wojsko Polskie jednostronnie pilnowało, żeby nikt nie przeszkadzał policji w aresztowaniu działaczy związkowych i zamknięciu ich biur. Obca interwencja zaś nastąpiła per procura, bo skoro rozwiązano "Solidarność" po to, żeby Rosjanie nie weszli, to widocznie zrobiono za Rosjan to, na czym im zależało. Pan Żelechowski zauważył, że odtajniono dokumenty rozważające "zapobieganie wojnie domowej za pomocą Wojska Polskiego" nie w grudniu, ale w lecie 1980 r., a więc zanim jeszcze powstała "Solidarność", ale uważa, że minister zamiast ujawniać, powinien kazać wojsku usuwać skutki powodzi. Pan S.S. denerwuje się, że MEN nie ingeruje w to, z jakich podręczników będą się uczyć dzieci (dlaczego w takim razie prof. Wiatr denerwuje się, że prawica miała "faktyczny monopol" na publikacje podręczników historii?), a pan Studek, przyłączając się do narodowej dyskusji nad ratowaniem finansów publicznych, proponuje zlikwidować możliwość odpisywania nieograniczonych darowizn na cele kościelne. Pan Wiśniewski i pani Domańska chcą, żeby manko spłacali rządzący, ale spóźnili się, bo trzeba było najpierw ściągnąć je z Gierka, kiedy żył, bo trzeba będzie jego długi spłacać jeszcze przez najbliższe lata. Co w "Naszym Dzienniku"? Nie widzę dziś kolejnych propozycji budżetowych, ale za to pan Przekop pisze do prezydenta, że rzucając oszczerstwa na Radio Maryja, krzywdzi naród. Do prezydenta mają zresztą pretensje również czytelnicy "Trybuny", że - ich zdaniem - sprzyja rządowi Buzka i ratuje budżet, zwołując Radę Gabinetową. Zdaje się, że jedni i drudzy zgadzają się też we współczuciu dla Slobodana Milosevicia. Ogólne poruszenie umysłów, nawet nadzwyczaj liberalna "Rzeczpospolita" pod hasłem "Pomysł" drukuje list czytelniczki, przepraszam, niestety, nie zanotowałem nazwiska, która w celu uzdrowienia budżetu proponuje obłożenie nowej i starej klasy średniej podatkiem od wczasów zagranicznych, niepomna, że nasza rodzima wielka burżuazja czasem płaci podatki tylko na Kajmanach.
3 Cóż radzić czytelnikowi, który wzburzony zastanawia się, co zrobić w dniu wyborów? W tej sytuacji trzeba głosować na ludzi, bo po wyborach partię mogą i tak zmienić pięć razy albo i nową jakąś założyć. Oczywiście głosować, ale rozsądnie, to znaczy na takich, którzy mówią rozsądnie, a poza tym udowodnili w przeszłości, że rozsądnie rządzą, a przynajmniej, że zachowują się rozsądnie. Bo w parlamencie nikt nie staje się bardziej rozsądny, raczej odwrotnie. Okazuje się, że jeśli zamknie się na cztery lata 560 ludzi i da się im pieniądze, to nawet dorośli - jak widać - będą robić głupstwa.
4 Najważniejsza jest ekonomia, ale w sytuacji gdy finansiści i ministrowie finansów niewiele wiedzą, nie jestem na tyle nierozsądny, abym coś o ekonomii mniemał albo i nie mniemał. Obiecankom nie wierzyć, głosować na tych, którzy lubią ludzi, a więc lubią różnorodność poglądów (bez niej bowiem życie byłoby nudne), tacy łatwiej znajdą dobrego ekonomistę. Na takich, którzy mogą się spierać o socjalizm czy kapitalizm, ale nie będą uważać, że Polska Ludowa była lepsza od demokracji dlatego, że wszyscy pracowali, niektórzy nawet przymusowo. Głosować na takich, którzy cieszą się, że w Polsce są nie tylko Polacy, ale także Wietnamczycy, bo dzięki temu jedzenie na ulicy jest bardziej urozmaicone. I takich, którzy nie oburzają się, że ich sąsiedzi za górką żegnają się w drugą stronę, choć modlą się do tego samego Chrystusa. Zasadniczo głosować na ludzi mądrych, dobrych, z poczuciem humoru i uczciwych. W razie wątpliwości głosować na rude.
5 Nie głosować na tych, którzy sądzą, że każdy jest kowalem własnego losu, nawet jeśli ma lat siedemdziesiąt. Podobnie jak na mówiących, że sprawiedliwość społeczna jest ważniejsza od sprawiedliwości. Nie głosować na tych, którzy uważają, że władza jest dla tych, którzy muszą się dorobić, bo podatki są po to, by wybranych demokratycznie wyposażyć pensją i dietami na dalszą drogę w kapitalizm. Nie głosować na sądzących, że naród jest głupi, a mądrzy są ci, którzy umieją jego głupotę wykorzystać. Nie głosować na uważających, że w kraju wystarczą płatne szkółki wieczorowe, bo ich własne pociechy będą przecież studiować w Oksfordzie i na Harvardzie. Nie głosować na chcących zrobić z telewizji publicznej telewizję rządową ani na tych, którzy telewizję publiczną chcą skomercjalizować, bo ludowi wystarczy Wielki Brat. Nie głosować na przekonanych, że lepszy jest kapitał polski, nawet jeśli przynosi straty nam wszystkim z wyjątkiem dyrektorów. Nie głosować na tych, którzy myślą, że rząd jest od kierowania gospodarką, a politycy od prowadzenia interesów. Nie głosować na tych, którzy mają zbyt dobre życie rodzinne, bo ci będą dolatywać za nasze pieniądze co tydzień do domu i ulokują wszystkich szwagrów na stanowiskach w kasie chorych, a świekrom załatwią zamówienia publiczne i komunalne działki za darmo. Nie głosować na tych, którzy na drugi dzień powiedzą, że wybrał ich naród, a nie wyborcy, których mają w nosie. Nie głosować na prawicowe blondynki i lewicowych brunetów.
Więcej możesz przeczytać w 38/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.