Polscy prokuratorzy przebywali we Francji od 30 lipca do 2 sierpnia. W piątek na konferencji prasowej w Szczecinie poinformowali, że przesłuchali już 14 świadków. W postępowaniu biorą udział biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa, którzy zajmują się rekonstrukcją wypadku. Na 6 sierpnia strona francuska zaplanowała badanie autokaru.
Śledztwo dotyczy m.in. zachowania kierowcy i pasażerów autokaru. Ostateczne wyniki będą znane dopiero po zakończeniu postępowania prowadzonego przez stronę francuską i skonfrontowaniu zebranych tam materiałów ze zgromadzonymi przez polskich prokuratorów. Na razie nie wiadomo, kiedy śledztwo może się zakończyć.
Na konferencji podkreślono, że dalsze przesłuchania zależą od stanu zdrowia poszkodowanych w wypadku. We wszystkich przesłuchaniach uczestniczy psycholog, który ocenia stan psychiczny rannych i wiarygodność ich zeznań.
Szefowa szczecińskiej Prokuratury Apelacyjnej Beata Nowakowska mówiła o dużym profesjonalizmie francuskich organów ścigania, prowadzących czynności procesowe na miejscu wypadku oraz pomocy, której udzielono polskim prokuratorom we Francji.
"Materiały, z którymi się zapoznaliśmy, wykonane przez żandarmerię francuską a teraz przejęte przez sędziego śledczego, są na bardzo wysokim poziomie, bardzo profesjonalne" - podkreśliła. Dodała, że prowadzone we Francji śledztwo przebiega bardzo dynamicznie, podobnie jak śledztwo, które wszczęła polska prokuratura.
Jak poinformowała Nowakowska, podczas kilkudniowego pobytu we Francji prokuratorzy przejechali całą trasę, którą przebyli tamtego dnia pielgrzymi, tj. drogę od La Salette aż do miejsca wypadku. Powiedziała, że stoi tam jeden znak zakazujący wjazdu oraz 14 lub 15 znaków informujących o tym, jakie pojazdy nie mogą na tę drogę wjeżdżać.
Kierowca wjechał na drogę mimo zakazów, ale czy je zignorował, to dopiero wyjaśni dalsze postępowanie - zaznaczyła prokurator, odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy, który dociekał, czy winą za wypadek można obarczyć nieżyjącego kierowcę.
Dziennikarze pytali też o zeznania, jakie złożył drugi kierowca i czy w zeznaniach przesłuchanych do tej pory świadków występują sprzeczności w opisie okoliczności samej katastrofy. "Jest to objęte tajemnicą postępowania. Osoby przesłuchiwane podają okoliczności dotyczące tego odcinka drogi, ale trudno tu mówić o jakichkolwiek sprzecznościach. Świadkowie mówią to, co zapamiętali. To tak, jakby pytać kilka osób o kolor czerwony - jedna osoba powie, że to czerwony, ale druga, że amarantowy" - tłumaczyła.
Prowadzący w Polsce śledztwo w sprawie wypadku prokurator Marek Szary ze szczecińskiej Prokuratury Okręgowej, który także był we Francji zapowiedział, że w planie są przesłuchania wszystkich osób poszkodowanych oraz członków ich rodzin. Jak wyjaśnił, chodzi m.in. o ustalenie, w jaki sposób przygotowywano się do pielgrzymki, jak planowano ten wyjazd.
Prokurator nie wykluczył, że w toku śledztwa zaistnieje potrzeba wykorzystania opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej. Chodziłoby tu o wykorzystanie dokumentacji medycznej ofiar - wyjaśnił.
Na tym etapie czynności procesowych nie jest planowany kolejny wyjazd polskich prokuratorów do Francji. "Na razie wykonaliśmy wszystko, co potrzeba. Mamy pełną wymianę materiałów ze stroną francuską" - podkreśliła szefowa PA w Szczecinie.
Nowakowska poinformowała, że prawdopodobnie na początku września przyjedzie do Polski kilku żandarmów francuskich, którzy będą towarzyszyć transportowi kontenera z rzeczami należącymi do ofiar wypadku, zebranymi na miejscu katastrofy.
Jak przypomniała, 6 sierpnia zacznie się we Francji ekspertyza rozbitego autokaru. Mają ją przeprowadzić biegli z Lyonu. Do tego czasu pojazd jest zabezpieczony na terenie jednostki wojskowej. W badaniu autokaru nie będą uczestniczyć polscy eksperci. "Nie ma takiej potrzeby. Standardy badań są identyczne i nie ma podstaw, by wątpić w profesjonalizm biegłych francuskich" - zapewniła Nowakowska.
Do wypadku polskiego autokaru doszło 22 lipca w godzinach porannych we francuskich Alpach. Autokar uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dolinę rzeki. Podróżowało nim po europejskich sanktuariach maryjnych 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Większość pochodziła z woj. zachodniopomorskiego. Zginęło 26 osób, 24 zostały ranne. Kilkoro wciąż jest hospitalizowanych we Francji. Pozostali wrócili już do kraju, ale tylko nieliczni mogli od razu pojechać do domów. Większość z nich trafiła do szczecińskiego szpitala w Zdunowie.pap, ss, ab